Leżał wpółprzytomny. Właściwie, kiedy się ocknął, myślał, że jest już po drugiej stronie. Ale nie. Ból był tak wyraźny, że szybko wrócił do rzeczywistości. Potrzebował pomocy. Nie był w stanie sam się podnieść i doprowadzić się porządku. Nie wiedział do końca co się stało. Napadli go. Wrzeszczeli, bili. I tyle. Kiedy wzrok przestał być zamglony zrozumiał, że znalazł się w dziwnym położeniu. Ludzie, niektórych wydawało mu się, że zna, przechodzili obojętnie, omijali go szerokim łukiem.