Zamknij

Pączki w tłusty czwartek nie tuczą…

19:14, 23.02.2022 Jowita Rutkowska Aktualizacja: 19:22, 23.02.2022
Skomentuj pixabay.com pixabay.com

Pączki w tłusty czwartek nie tuczą, bo kiedy stoisz w kolejce przed cukiernią, Twój organizm spala wiele kalorii na tę czynność oraz intensywne obliczanie, ile kalorii można zjeść, by nie przytyć. Zajmuje go to tak bardzo, że nie zauważa, iż zjadł za dużo. Ewentualnie sprawdza się też teoria, by jeść amerykańskie „donuts”. Są one płaskie, a żeby mieć płaski brzuch, trzeba jeść płaskie rzeczy. Szkoda, że te optymistyczne wizje nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości…

Ostatni czwartek przed Wielkim Postem to prawdziwe święto pączków. Można spotkać je w przeróżnych wersjach, a cukiernicy prześcigają się w oryginalnych pomysłach na słodkie wnętrza. Najciekawsze, jakie spotkałam to: bananowe, szarlotkowe, daktylowe, z kremem cytrynowym oraz słonym karmelem. Na ulicach widać długie kolejki po ten słodki przysmak. Okazuje się, że w wielu miejscach na świecie funkcjonuje coś w rodzaju naszych pączków. Mamy pączki hiszpańskie w kształcie gniazd wykonane z ciasta parzonego, amerykańskie „donuts” z dziurką polane kolorowym lukrem, francuskie „cronuty” z ciasta na croissanty, malutkie włoskie „castagnole”, brytyjskie zakręcone „yum yums”. Kiedyś w jakiejś restauracji w menu deserowym widziałam nawet „pączkoburgera”. Jest też cała gama tzw. pączków wytrawnych. Nie przypadkowo zresztą, gdyż wersje słodkie funkcjonują od XVI wieku. Wcześniej, od czasów pogańskich, obchodzono święto podobne do dzisiejszego Tłustego Czwartku, spożywając pączki wyłącznie na słono. Był to dzień, w którym świętowano odejście zimy i nadejście wiosny. Ucztowanie opierało się na jedzeniu tłustych potraw, szczególnie mięs z dodatkiem pączków przygotowywanych z ciasta chlebowego i nadziewanych słoniną. Już starożytni Rzymianie obchodzili tzw.: „tłusty dzień”. Zupełnie, jakby od zarania dziejów ludzie potrzebowali swoistego usprawiedliwienia dla spożycia znacznej ilości dodatkowych kalorii. Gra jest warta świeczki, gdyż jeden pączek to średnio około 400 kcal. Mimo iż Mikołaj Rej pisał: „W niedzielę mięsopustną, kto zasię nie oszaleje /.../ twarzy nie odmieni, maszkar, ubiorów ku diabłu podobnych sobie nie wymyśli, już jakby nie uczynił chrześcijańskiej powinności dosyć”, co wyraźnie odnosiło się do tego, iż przez niektórych Tłusty Czwartek uważany był za niepotrzebną okazję skłaniającą do rozpusty, święto to przetrwało do dziś. Jedynym problemem pozostaje to, iż w naszym społeczeństwie trwa nieustanna moda na odchudzanie. W zasadzie w kręgu znajomych zawsze jest ktoś, kto aktualnie jest na diecie. Obsesja liczenia kalorii potrzebuje usprawiedliwienia i zezwolenia na jeden, no może dwa (jeśli weźmiemy pod uwagę jeszcze ostatki) dni totalnego luzu. Może właśnie stąd te kolejki? Tradycje i kalorie powinny iść tego dnia zgodnie w parze. Są jednak osoby, u których Tłusty Czwartek wywołuje ogromny stres. W większości dotyka to kobiet i koncentruje się wokół dylematów związanych z byciem poczęstowaną. Mogę sobie pączka nie kupić, ale jak odmówić, kiedy ktoś proponuje własnoręcznie upieczone? A co jeśli zjem więcej niż zaplanowałam? Słyszałam kiedyś o przypadku, że pani wzięła urlop na żądanie właśnie z powodu tych wszystkich wątpliwości i obawy, że zje za dużo pączków. Dodatkowo jeszcze cała masa pytań związanych ze składem: ilość cukru, laktoza, czy tłuszcz był świeży, czy na pewno ten pączek jest wegański? I te potworne wyrzuty sumienia i pojawiający się w głowie plan na pozbycie się nadmiaru kalorii. Nie wiem, jak w ogóle może smakować pączek, jeśli w głowie od razu pojawia się: 12 minut wchodzenia po schodach, 40 minut pływania itd.

Po takiej głębszej analizie dylematów związanych ze spożywaniem pączków wydaje mi się, że te niewinne słodkości mogą mieć większy wpływ na zdrowie psychiczne, niż fizyczne. Naprawdę. Pączki należy zjadać w atmosferze relaksu, inaczej wyrzuty sumienia i stres odbiorą nam całą przyjemność z podtrzymywania tej przyjemnej i wielowiekowej tradycji.

(Jowita Rutkowska)

Z zawodu i powołania nauczyciel. Obserwatorka życia społecznego. Pasjonuje się podróżami, tymi bliskimi i dalekim. Jej drugą pasją jest muzyka. W wolnych chwilach gra na gitarze i śpiewa. Prowadzi scholę dziecięcą w parafii pod wezwaniem św. Maksymiliana Kolbe w Gąsocinie.

Jowita Rutkowska

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%