Zamknij

W parku w Ślubowie już tylko drzewa szepczą o dawnej świetności...

Jowita RutkowskaJowita Rutkowska 14:00, 13.06.2020 Aktualizacja: 13:35, 15.06.2020 ok. 4 min. czytania
Skomentuj Polskaniezwykla.pl Polskaniezwykla.pl

Na niewielkim dziś obszarze dawnego majątku w Ślubowie w gminie Sońsk znajdziemy "kawał historii". Kontynuując naszą wyprawę rowerową po najciekawszych zakątkach regionu, dotrzemy wreszcie do ogrodzonego parku i urokliwej zabytkowej kapliczki, będącej prawdziwą perełką architektury drewnianej (szerzej w kolejnym numerze). 

Jakiś czas temu na łamach Pulsu Ciechanowa opisywałam Dwór w Koźniewie Wielkim. Aktualnie tworzone są plany i zdobywane fundusze na ratowanie tego obiektu. Dziś spojrzymy na inny dwór, a właściwie… nie spojrzymy, bo nie został w porę odratowany. Dotrzemy jedynie do jego historii, która z biegiem czasu również powoli się zaciera. Ma jednak pewien wspólny mianownik – Aleksandra Sędzimira herbu Ostoja.

Nie chciałabym koncentrować się na wymienianiu nazwisk poszczególnych właścicieli dworu, bo tak naprawdę wszelkie dostępne na ten temat źródła podają takie dane, więc każdy bez problemu je sobie odnajdzie. Chciałabym spojrzeć nieco głębiej, bo miejsce to okazuje się bardzo tajemnicze. Przytoczę kilka najciekawszych wątków, które udało mi się odnaleźć…

Wieś Ślubowo dziś jest niewielka i dość „rozwleczona”. Dawniej, czyli w XVIII wieku była pokaźnym folwarkiem z dworem, który posiadał nawet własną kaplicę. Jeśli ktoś kojarzy kaplicę z małym pomieszczeniem, w którym mieści się kilkanaście osób, to warto wiedzieć, że w tym wypadku kaplica jest niewiele mniejsza od budowanych wówczas kościołów parafialnych, co pozwala przypuszczać, iż majątek była naprawdę duży. Sam dwór, na początku drewniany, w 1855 roku za sprawą kolejnego właściciela – Aleksandra Sędzimira zamienił się w murowany. Nowy zarządca zadbał również o otoczenie, które choć nieco „zdziczałe” możemy oglądać do dziś. Ogromny park ze starymi grabami – pomnikami przyrody, stawy, aleje kasztanowe, klomb znajdujący się na wprost wejścia. Nawet, jeśli nasza wyobraźnia nie pracuje na najwyższych obrotach, to po dodaniu do tego, co napisałam kwiatów, śpiewu ptaków i ciepłego czerwcowego wieczoru, rysuje nam się prawdziwe sielski krajobraz.

Postać Aleksandra Sędzimira, jak już wspomniałam jest dość kluczowa, ponieważ ten pan był również właścicielem dworu w Koźniewie Wielkim. Zapewne, kiedy przejeżdżał bryczką okoliczne panny mdlały na jego widok. Czemu więc pojął za żonę wdowę po Antonim Kozarzewskim? Może dlatego (wszak znajdujemy się w XIX w., gdzie małżeństwa nie zawsze miały dużo wspólnego z miłością), iż dostała w spadku od męża połowę majątku Ślubowo? Aleksander był zamożny. Otrzymując połowę folwarku, drugą część mógł kupić od sióstr Antoniego, scalając w ten sposób ślubowskie ziemie. Nigdy nie dowiemy się, czym tak naprawdę się kierował.

Kolejni właściciele Ślubowa byli zasłużonymi żołnierzami Wojska Polskiego. Jan Sędzimir młodość spędził na wojnie w roku 1920, a następnie 1939. Najpierw jako ułan, a następnie podpułkownik. Jego brat natomiast przedostał się do Anglii, gdzie zginął w walce jako lotnik. Ich życiorysy mogłyby posłużyć zapewne jako scenariusze filmowe lub kanwy powieści. W ogóle cała historia dworu, jego otoczenia oraz losy mieszkańców stanowią niewątpliwą inspirację.

Po roku 1945 zaczyna się mniej chlubna część historii. Po komunistycznej tzw. reformie rolnej ślubowskie dobra przejęło Państwowe Gospodarstwo Rolne, urządzając w dworku (drewnianym) szkołę powszechną, a w obszerniejszym dworze (zbudowanym przez Aleksandra) mieszkanie i biura dla dyrektora. Jakie były skutki tego „genialnego”, jak wiemy z historii, pomysłu? Dwór niszczał (jak się okazało – nieodwracalnie), wyposażenie rozgrabiono, kaplica popadła w ruinę. Mieszkańcy Ślubowa z sentymentem wspominają właśnie szkołę i znajdujący się w dworze sklepik, do którego chodziło się na oranżadę. Po zlikwidowaniu szkoły we wsi – jak mówią – życie zamarło i stan ten trwa do dziś. Natomiast na pamiątkę pozostały bloki byłych pracowników rolnych. Bloki położone w samym środku wsi otoczone przez pola. Bloki, które tak naprawdę psują cały urok tego miejsca, jednocześnie tak wiele mówiąc o jego przeszłości.

Wreszcie ostatnia ciekawostka. Majątek w Ślubowie to dom rodzinny Aleksandry Bąkowskiej – założycielki szkół rolniczych w Gołotczyźnie, która nie szczędziła swojego majątku na cele społeczne. Więcej o jej życiu i działalności oraz współpracy z Aleksandrem Świętochowskim dowiemy się, odwiedzając muzeum w Gołotczyźnie, do czego gorąco zachęcam.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%