Teraz w kwietniu 2025 roku jakby na przekór temu co się dzieje, po wiosennym kraju rozlały się jajka we wszelkich postaciach. I wtedy do naszej redaktorki śledczej dotarł sygnał od Czytelniczki z Sienkiewicza, iż na terenie powiatu powstała ferma z kurami znoszącymi kwadratowe jaja.
Redaktorka szybko pojechała na wieś, żeby nie wyprzedziła nas inna redakcja albo tzw. dziennikarstwo obywatelskie i przeprowadziła rozmowę z właścicielem fermy. – Gdy jakiś czas temu byłem załatwić sprawę w naszym urzędzie gminy w* (do wiad. red.), wtedy dowiedziałem się co to są kwadratowe jaja. Tak się zainteresowałem, że zacząłem szukać w Internecie. I znalazłem adres dostawcy materiału rozrodczego, tj. kur i kogutów specjalnej rasy znoszącej kwadratowe jaja – mówi rolnik ze wsi* (do wiad. red.). – Nie było łatwo sprowadzić, bo dostawca znajduje się w jednym z krajów Azji południowo-wschodniej. Ale ostatecznie sprowadziłem sto kur i dziesięć kogutów. Ważne żeby kury miały koguty własnej rasy, bo jakby miały koguty zwyczajne, to jaja nie byłyby kwadratowe. Oczywiście „kwadratowe” to określenie potoczne, bo tak naprawdę mają kształt sześcianu, choć z boku wyglądają kwadratowo. Także nie są dokładnie sześcianami, bo czubki mają zaokrąglone, żeby bez zahaczania jaja wyskakiwały z kury – przedstawia producent jajeczny z ziemi ciechanowskiej.
– Przez pierwsze miesiące jaj kwadratowych nie sprzedawałem, tylko podkładałem kurom do wysiadywania. Z tego zrobiło mi się do dzisiaj około tysiąc pięćset niosek, które w ciągu doby znoszą ponad tysiąc kwadratowych jaj. Takie jaja w hurcie sprzedaję po trzy złote i dziewięćdziesiąt groszy za sztukę, a jak ktoś przyjedzie po dziesięć albo dwadzieścia jaj, to biorę po pięć złotych za jajo. Cały biznes bardzo mi się opłaci. Jestem bardzo zadowolony z kwadratowych jaj – stwierdza hodowca drobiu z gminy* (do wiad. red.).
Idąc za ciosem nasza redaktorka śledcza zwróciła się o komentarz do specjalisty rolniczego w samorządzie powiatowym: – Kwadratowe jaja mają przyszłość. Na Wielkanoc można je krasić i malować na święconki, także rysować na bokach świąteczne obrazki. Na Boże Narodzenie jak się je przewiąże wstążeczką z kokardą, mogą służyć jako paczuszki pod choinkę. A po ugotowaniu i obraniu dają się kroić na kwadratowe plasterki na kanapkę. Bez krojenia w całości można z nich układać piramidy na talerzach i z góry polewać sosem chrzanowym z przybraniem plasterkami sera camembert i posypką koperkowo-majerankową – informuje radny powiatowy.
A teraz coś o jajach na terenie miasta. Otóż zaraz po pierwszym kwietnia przyszła do nas przedstawicielka organizacji twórców kultury i ujawniła ważny problem. – Od pewnego czasu ja i moje koleżanki obserwujemy w Internecie jak w mieście działa grupa osób, które z każdej okazji, nawet teraz mimo powagi chwili, walą totalne jaja. Oczywiście nic nam do tego, że oni walą jaja, bo to prywatna sprawa co oni sobie i komu robią z jajami – rozpoczęła nasza gość redakcyjna. – Ale uważamy by zamiast walić jaja, lepiej jajka delikatnie pukać, żeby wylać jajo na jajecznicę albo oddzielić żółtko od białka i zrobić kogiel-mogiel. A jak oni walną jajo to się rozbadźga, skorupki pomieszają się z żółtkiem i białkiem i wszystko do wyrzucenia. Naprawdę szkoda marnować jaja – stwierdziła znana poetka ciechanowska. – Z zachowania tych ludziów widać ich ogromną fascynację jajami i że jaja są treścią ich życia. Dlatego nasza organizacja ma dla nich propozycję by włączyli się w kulturę powiatu jako artyści w dziedzinie twórczości jajowej. Mają do wyboru wiele form ekspresji. Mogą jajka malować farbkami. Krasić i drapać jaja. Stroić w piórka i pazłotka. A wydmuchując wydmuszkę w roku przepowiedni Malachiasza, jej głębię ukazać na przykładzie pustych jaj metaforycznie faszerowanych nicością nihilizmu, którego potęgą jest nieodwracalność. Niech spróbują wydmuszkę nadmuchać na powrót białkiem i żółtkiem w całości, żeby było jak przedtem. Akurat, ha, ha, ha – poetycko nawiązując do Malachiasza wyraziła poetka ciechanowska. – Mogą też zająć się sztuką kulinarną, robić z jajami różności z przyprawami. Pięknie byłoby urządzać w bibliotece regionalistyczne prelekcje z artystycznym smażeniem jajecznicy z kiełbasą i szczypiorkiem. Dla użytku miłośników jaj biblioteka zakupi patelnię marmurkową – poinformowała animatorka kultury. – Także przewodniczący rad powinni zakupić patelnie non stick, bo gdy na sesje przychodzą jajcarze, niech zawsze mają do dyspozycji patelnię, dziesięć dużych cebul, czosnek i pięćdziesiąt jaj. Jakie to byłoby piękne, że gdy radni obradują, to jajcarze w kącie sali smażą jajka i w przerwie obrad częstują radnych jajecznicą z czosnkiem i cebulą – słusznie zauważyła doświadczona działaczka kultury.
Zdaniem naszej redakcji to inicjatywa warta poparcia. Lecz jest „ale”. Bo gdy na przykład jeden z jajcarzy niespodzianie dozna impulsu, to nagle może jajem przywalić przewodniczącemu komisji albo doradcy rolniczemu. Ale można temu zapobiegać. Obok jajcarzy powinni stać strażnicy miejscy, którzy gdy jajcarza najdzie imperatyw zaraz mu zabiorą jajo zanim walnie w radnego.
A teraz coś z Dziudzianowa. Zapowiedziano tam wydanie ciekawej książki, która może stać się sensacyjnym wydarzeniem towarzyskim. Ma być w niej wymienionych kilkaset osób z imienia i nazwiska, wraz z opisem co zrobili. Będzie m.in. o „TW”, gumowych uchach, ubekach i dzieciach ubeków, pieczeniarzach, podlizuchach, kłótnikach, wydmuszkach i kukiełkach, ale też o ludziach uczciwych i oddanych społeczeństwu. – Jak się książka ukaże mogą być kwadratowe jaja. Takich jaj jak berety jeszcze w Dziudzianowie nie było – cytuje prasa dziudzianowska jedną z działaczek Klubu, która czytała rękopis książki. My w Ciechanowie też z podnieceniem czekamy na tę książkę.
A poza tym u nas OK. Ciągle przychodzą do redakcji mieszkańcy i chwalą prezesów PUK-u, PEC-u i TBS-u, dyrektorki MIG-u i GOK-u w Opinogórze, a także kierownictwo Muzeum Szlachty Mazowieckiej i sołtysa Gumowa.
I to tyle w kwietniowych czytadełku. Następne nasze baju-baju będzie w maju.
Ahoj!
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz