Zamknij

Pocztówka z Podlasia

14:00, 19.09.2020 Jowita Rutkowska Aktualizacja: 18:16, 20.09.2020
Skomentuj RED RED

O Podlasiu krążą legendy. W Internecie nie trudno zauważyć, że ten region stał się absolutnym numerem jeden, jeśli chodzi o żarty, czy tworzenie memów. Podział Polski na część A i B od jakiegoś czasu przestaje funkcjonować. W ogóle wiele rzeczy, które dawniej były proste, logiczne i nikogo nie urażały, dziś stały się tematami kontrowersyjnymi. Nie ma już ciasta „murzynka”, bo jest rasistowskie. Sosu cygańskiego też wkrótce nie będzie, bo jest niepoprawny politycznie i powoduje pejoratywne skojarzenia. Następne będą pewnie pierogi ruskie i karp po żydowsku. Jakie to szczęście, że nazwa nie wpływa na smak, inaczej wszystko stałoby się mdłe.

Wracając do podziału Polski… nie ma Polski A i B, bo to nieeleganckie i niegrzeczne. Pojawiło się zatem Podlasie, jako wolniej rozwijająca się część naszej pięknej Ojczyzny. Rzeczywiście jest to region dość specyficzny, co wcale nie odejmuje mu uroku i wyjątkowości. Jeśli chcesz się zresetować i poczuć totalny relaks to powinieneś spędzić tam kilka dni. Dlaczego?

Oprócz ciszy, spokoju, bliskości z naturą i czystego powietrza odpoczniesz również psychicznie. Mniej więcej po godzinie Twój mózg porzuci dawną logikę, aby chronić Twoje nerwy. Próba generalna odbędzie się już w momencie, gdy przekroczysz rogatki Białegostoku. Pełen ekscytacji, wszak wreszcie masz upragniony urlop, postanawiasz skosztować jakiegoś lokalnego dania. Wyszukujesz w sieci tzw. „fajną knajpę” i… no właśnie przecież przyjechałeś samochodem, więc trzeba zaparkować. Ok. Rozglądasz się za parkomatem, aby nabyć bilet i szybko orientujesz się, że nie jest to jednak takie proste. Stosujesz więc starą dobrą zasadę pomocną podczas odnajdowania się w nowej sytuacji, czyli obserwujesz miejscowych. Na podszybiach samochodów spoczywają dziwne kartki podobne do kuponów totolotka. Spoko. Potrzebujesz kiosku, aby to kupić, ale tam gdzie jesteś nie ma kiosku, natomiast nadal towarzyszy Ci Twój domagający się jedzenia żołądek. Jesteś zdesperowany, ale masz szczęście, bo podchodzi do Ciebie wąsaty pan, z uśmiechem szamana, który posiadł tajemną wiedzę i wręcza Ci bilet. Potem razem zaznaczacie (ręcznie) datę i godzinę Twojego pobytu. Prawdziwa przygoda, która niestety już się nie powtórzy, bo aktualnie funkcjonują standardowe parkomaty.

Udajesz się w głąb Podlasia. Docierasz do jurty tatarskiej. Koleżanka z pracy poleciła to miejsce, abyś spróbował wyjątkowych dań regionu. Jest środek sezonu więc nie spieszysz się i planujesz późny obiad. O godz. 16.30 dowiadujesz się, że kuchnia już nie wydaje posiłków. Nie ma znaczenia, że jesteś w dość ubogim regionie, w którym żyje się z turystyki i agroturystyki. Fajrant to fajrant. Znajdujesz więc alternatywną jadłodajnię. Pani proponuje miejsce na zewnątrz, abyś mógł korzystać z piękna przyrody. Siadasz więc przy chyboczącym stoliku i oczekujesz na swoje danie. Jeśli jesteś z kimś, dobrze zamówić różne rzeczy, aby posmakować jak najwięcej. Rozglądasz się po obejściu i widzisz dookoła drewniane budynki wyglądające na pustostany. Wszystko jest stare i porośnięte bluszczem. Ogarnia Cię zdziwienie, kiedy okazuje się, że owe budynki zawierają pokoje dla gości. Niemniej zdziwieni są sami goście, którzy zamówili nocleg za pomocą aplikacji. Za obiad możesz zapłacić gotówką (tutaj zdecydowanie lepiej mieć ją przy sobie) lub „kartą”. Płacenie kartą polega na tym, że przechodzisz na drugą stronę ulicy, gdzie miły pan sprzedaje wątpliwej urody wazoniki, garnuszki itp. Kiedy kupisz od niego cokolwiek płacisz za to kartą taką sumę, jaką chcesz pobrać z bankomatu (plus oczywiście wartość pamiątki) a pan daje Ci Twoją niezbędną gotówkę. Nie ma możliwości zapłacenia prowizji bez otrzymania rękodzieła. I tak je dostaniesz.

Kiedy jesteś w okolicach Białowieży czujesz całym sobą, że czas zobaczyć legendarnego żubra. W miasteczku dostrzegasz jednak ogłoszenie o drezynach. Jesteś ich fanem, ponieważ przeżyłeś odjazdową przygodę drezynową w Bieszczadach. Niestety te białowieskie nie są tak komfortowe, ponieważ musisz „pompować” je ręcznie. Mimo to dobrze się bawisz, chociaż jest ciężko, bo z ośmiu osób, które jadą z Tobą pięć jest w wieku 60+ . Kiedy nadchodzi pora na zobaczenie żubra widzisz na mapce, że rezerwat znajduje się 5 km od miejsca, w którym się znajdujesz. Niestety jest objazd i musisz jechać trasą ponad 20 km. Na objeździe dowiadujesz się, że w sumie zamknięcie całej szerokości było zbędne, ale w porę przypominasz sobie gdzie jesteś i żegnasz się z logiką.

Kilka epizodów z Podlasia, opisanych nieco prześmiewczo? Po cóż więc była początkowa przemowa o tym, aby nie robić sobie żartów z naszej wschodniej ściany? Po to, że dzięki tej ścianie nie jest nudno i mamy gdzie jechać na wspaniałe, niezapomniane wakacje. To właśnie tam w tyglu kultur: prawosławnej, żydowskiej, tatarskiej i kresowej mieszają się zwyczaje i kolory. Kiedy tylko wracasz do domu, obiecujesz sobie, że na pewno wrócisz na Podlasie.

(Jowita Rutkowska)

Z zawodu i powołania nauczyciel. Obserwatorka życia społecznego. Pasjonuje się podróżami, tymi bliskimi i dalekim. Jej drugą pasją jest muzyka. W wolnych chwilach gra na gitarze i śpiewa. Prowadzi scholę dziecięcą w parafii pod wezwaniem św. Maksymiliana Kolbe w Gąsocinie.

Jowita Rutkowska

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%