Zamknij

Śubowo cz. II

14:00, 17.08.2020 Jowita Rutkowska Aktualizacja: 20:35, 18.08.2020
Skomentuj Jowita Rutkowska Jowita Rutkowska

Dziś podążając dalej szlakiem architektury drewnianej znowu na moment zatrzymamy się w Ślubowie. Tak, jak pisałam w czerwcu dworu już nie ma, ale warto tutaj zajrzeć, aby zobaczyć prawdziwą „perełkę”, która w dodatku kryje w sobie kilka ciekawych mniejszych skarbów. Mowa oczywiście o kaplicy dworskiej, czyli jedynym, co pozostało z dawnej świetności majątku w Ślubowie. Czemu w ogóle warto się tutaj zatrzymać, skoro drewnianych kościółków w naszej okolicy (może nie najbliższej, ale też znowu nie tak dalekiej) jest wcale niemało? Co spowodowało, że obiekt ten w ogóle przetrwał od XVIII w., i co takiego kryje w swoim wnętrzu?

Kościół – dziś właściwie kaplica filialna parafii Gąsocin – powstał z fundacji Józefa Radzickiego w 1780 r. Wykonano go z drewna sosnowego w konstrukcji zrębowej na otynkowanej podmurówce. Do nawy prostokątnej dostawiono węższe od niej prezbiterium, po bokach którego umieszczono pomieszczenia zakrystii i skarbczyka. Od frontu nawy znajduje się kruchta. Blaszany dach wieńczy sześcioboczna wieżyczka z sygnaturką do dziś wzywającą wiernych na niedzielną mszę. W środku, w ołtarzu głównym, widać obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem z XVII w. ozdobiony wotami. Po odsłonięciu ukazuje on piękną drewnianą płaskorzeźbę św. Józefa Robotnika – patrona kaplicy. Znajdziemy tu także kilka wyjątkowych przedmiotów, które przetrwały próbę czasu i wojenne zawieruchy: malowane na desce dwa obrazy z XVIII w. przedstawiające św. Kajetana i św. Stanisława Kostkę, krucyfiks, fotel w stylu Ludwika XVI i miedziany kociołek na wodę święconą z XVIII w., tablicę konsekracyjną w oryginalnej ramie z 1781 r. oraz obraz św. Antoniego z 1915 r.

Po roku 1945 kościół niestety popadł w ruinę. Ówczesnym władzom bardzo zależało, aby tak właśnie się stało. Zdjęcia w kronice parafii Gąsocin ukazują, że miejsce to było w opłakanym stanie i tak naprawdę nadawało się jedynie do rozbiórki. Takie działanie nikogo by nie dziwiło, gdyż niedaleko i tak powstawała nowa parafia, w której trwała budowa kościoła, a remont kaplicy w praktyce stanowił koszt nowego obiektu. Duże zaangażowanie okolicznych mieszkańców oraz determinacja ówczesnego proboszcza parafii Gąsocin sprawiły, że 1 lipca 1972 r. rozpoczął się remont generalny. Z racji tego, iż budynek jest drewniany, a przez lata był zaniedbany, trzeba było rozebrać go niemal do fundamentów i z ogromną dokładnością złożyć na nowo. Dużą pomoc materialną okazały okoliczne parafie organizując składki. Warto pamiętać, że w tym czasie nowopowstająca parafia Gąsocin budowała dwa kościoły jednocześnie, co nawet dziś stanowi ewenement. Sam ks. proboszcz – śp. Władysław Stradza odwiedzał inne kościoły, głosił kazania i w ten sposób pozyskiwał fundusze na kaplicę. To były dziwne czasy, w których pieniądze (brakowało ich niemal wszystkim, a mimo to budowy trwały) nie stanowiły problemu, bo zarówno fundusze, jak i chęci do pracy zawsze udawało się zorganizować. Prawdziwą trudność stanowiło uzyskiwanie pozwoleń od władz przeciwnych Kościołowi. Wszystkie przeciwności jednak udało się pokonać, bo ludzie mieli ogromne poczucie wspólnoty i odpowiedzialności za dobro powszechne. W kronice parafialnej zapisane są dziesiątki nazwisk fundatorów oraz tych, którzy nie mając wiele, ofiarowali swoją ciężką pracę. 2 września 1973 roku nastąpiło poświęcenie odrestaurowanej kaplicy, która to uroczystość zgromadziła około 2.000 wiernych, czyli niemal tyle, ile dziś liczy cała parafia Gąsocin. Biorąc pod uwagę aktualną frekwencję w kościołach było to liczba niemal niewiarygodna, wszak mówimy tu o niewielkiej wiosce, w której mieszka na co dzień 180 osób.

Wyjątkowość Ślubowa nie polega jedynie na tym, że jest w „posiadaniu” zabytku. Miejsce to tworzą przede wszystkim ludzie  mówiący o kaplicy „nasz kościółek”. Ofiarowują nie tylko swoje modlitwy i pracę, ale nade wszystko serca. Nie zdarza mi się, aby wizyta tutaj przebiegła bez serdecznej rozmowy. Obecny ks. proboszcz – Ireneusz Cielicki, podobnie jak pierwszy proboszcz parafii Gąsocin, dzięki któremu kaplica została odbudowana, ma do Ślubowa wielki sentyment i wykazuje troskę o to, aby wszystkie prace konserwatorskie wykonywane były systematycznie. Ostatnio zauważył, że Ślubowo, jak sama nazwa wskazuje, dla wielu młodych okazuje się idealnym miejscem na… ślub. Zdarzają się pary, który po internetowych poszukiwaniach trafiają właśnie tutaj. Piękne otoczenie, klimatyczne wnętrze w stylu dawnych kaplic dworskich (niektórym kojarzy się również ze stylem góralskim), duże możliwości wykonania oryginalnej dekoracji i wspaniali ludzie działają niczym magnes.

P.S. W Ślubowie można spotkać również rzadko występującego bociana czarnego – ot ciekawostka ornitologiczna.

(Jowita Rutkowska)

Z zawodu i powołania nauczyciel. Obserwatorka życia społecznego. Pasjonuje się podróżami, tymi bliskimi i dalekim. Jej drugą pasją jest muzyka. W wolnych chwilach gra na gitarze i śpiewa. Prowadzi scholę dziecięcą w parafii pod wezwaniem św. Maksymiliana Kolbe w Gąsocinie.

Jowita Rutkowska

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%