Zamknij

Okropny sen emerytki polonistki - Wspomnienia z przyszłości

23:09, 29.02.2024 GAGUŚ KAPELUSZNIK vel GAWLICA Aktualizacja: 22:41, 05.03.2024
Skomentuj Rys. Rafał Kado Rys. Rafał Kado

I nadszedł luty 2033 roku. Właśnie teraz trzy dni temu, jak już kilka razy przedtem, odwiedziła naszą redakcję atrakcyjna emerytowana polonistka, działaczka jednego z Klubów Seniora w mieście, która opowiedziała nam swój wyjątkowo niepokojący sen. Jej zgrabna szczupła figura ubrana była w bluzę wierzchnią nałożoną na obcisłą elastyczną bluzkę na gołe ciało. Zaś grafitowe spodnie były elastyczne i opinały nogi oraz tylne szczegóły cielesne poniżej wąskiej talii.

‒ Przyśnił mi się niebieski transatlantyk z dwunastoma kominami, a na każdym złocista gwiazda pięcioramienna, płynący o północy z maksymalną prędkością po północnym Atlantyku. Noc była bezchmurna i miliony gwiazd odbijających się od gładkiej tafli oceanu błyszczały mocno, że widno było jak o brzasku tuż przed wschodem Słońca ‒ rozpoczęła relacjonowanie snu atrakcyjna emerytka nauczycielska.

‒ Na pokładzie był wielojęzyczny rozgadany tłum i słyszałam różne języki gulgoczące, bulgoczące, szwargoczące, syczące, świszczące, terkoczące, a wśród nich rozpoznałam też słowa „Jolka, Jolka! Dawaj, dawaj!”. Transatlantyk z rozpędem wpłynął na pole lodowe, a przed dziobem w oddali zajaśniał obrys ogromnej lodowej góry. Gdy tłum ją dojrzał, w swoich różnych językach zaczął krzyczeć: - Prędzej, prędzej! My jesteśmy niezatapialni! Przywalimy lodowej górze w sam środek. Zaraz pęknie i zatonie i będzie szorować po dnie. To my jesteśmy najwyższa cywilizacja i kultura, u nas wszystko najlepsze. A ta góra lodowa to prymityw i dzicz tępa bez rozumu. Na dno z nią, niech szoruje po dnie! - krzyczano z podnieceniem.

Gdy transatlantyk już niemal dotarł do góry, sternikowi drgnęła ręka i odchylił azymut trochę w lewo, statek nie przywalił w samo centrum, tylko otarł się trochę bokiem. Tłum poczuł się rozczarowany, że nie przejechano po górze przez środek i zaczął krzyczeć żeby statek zatrzymać i cofnąć by oglądać z bliska jak od małego otarcia góra pęka i tonie, gdyż ta góra to byle co, wystarczyło trącić i będzie z nią kaput. Niedługo po tym usłyszano trzask i bulgotanie. - O, tylko góra została tyknięta i już trzeszczy, zaraz pęknie i będzie szorować po dnie. Hurrra! Precz z tępą górą! - krzyczano.

Nagle spod pokładu wybiegli mechanicy i zaczęli wołać: - Ludzie to nie góra trzeszczy tylko my. Szybko do szalup bo już toniemy! - Odejdźcie głupcy. To my jesteśmy najwyższą cywilizacją. My nie możemy zatonąć. To góra tonie!

I wtedy tak trzasło, że kadłub się zabujał i dziób pochylił ku lustru wody. I nagle się ludziom odmieniło i poczęli w panice biec ku łodziom i szybko zapakowali się wszyscy i spuszczali szalupy jedna po drugiej. Gdy nikt nie został na transatlantyku, wtedy zatrzeszczał on totalnie, zabulgotał, dziób poszedł dalej w dół, a rufa do góry. Zaraz przełamał się i obie połówki zsunęły się w toń by niebawem szorować po dnie – opowiadała sen emerytka z Klubu Seniora.

‒ I wówczas wybuchł w szalupach wielki rejwach, że ajwaj ajajaj: - Góra bandytka! Bezczelnie nie odsunęła się gdy płynęła kultura po północnym Atlantyku. Śwynia obrzydła, chamka jedna, to wszystko jej wina – głosiły wielojęzyczne oburzone głosy. A z jednej z łodzi udało się też usłyszeć po swojsku: - Jolka, nie bądź zimna jak ta góra lodowa! Jolka, dawaj, dawaj!

A góra sobie stała i tylko milczała. Gdy nadszedł dzień, to wszystkich pasażerów i załogę podniosły z wody kolejne płynące na Zachód chińskie statki z kontenerami. I tak zakończył się mój sen, którego zaprawdę nie potrafię zinterpretować. Szukałam w sennikach, ale to przestarzałe knigi z czasów starożytnych, można się dowiedzieć co wróży sen gdy krokodyl zjada faraona albo pędzi stado słoni. Ale co znaczy gdy po północnym Atlantyku pędzą chińskie statki z kontenerami, dalibóg nie da się wyszperać w starych sennikach. Trzeba zaktualizować senniki, przecież zaczęła się nowa era - rzekła Pani.

Gdy już stojąc Seniorka odwróciła się by wyjść, obserwowaliśmy przez chwilę jej dwie kształtne półkule opięte błyszczącymi spodniami, podkreślone od dołu jakby zwisającymi gzymsami i rozdzielone rowkiem od spodu ku górze. Gdy poszła przyznaliśmy jej rację, że potrzebne są aktualne senniki, także miejsko-powiatowe. Co prawda niektóre sny od razu są czytelne, bo jak np. przyśni się nasz prezydent miasta wiadomo, że to dobry sen. Może wróżyć wygraną w lotto, podróż dookoła świata, awans i podwyżkę, a dla studentów udaną obronę licencjatu. Ale co dalibóg znaczy gdy przyśni się pani dyrektor domu kultury, która tylko w kapeluszu i niczym więcej jeździ na rowerze po Farskiej Górze? Albo gdy ujrzymy we śnie Tajnego Agenta Starosty? Lub gdy przyśnią się trzy parafianki z Ludowej? Potrzebne są aktualne senniki!

A teraz o innych aktualnościach. Otóż ogólna atmosfera zdenerwowania udziela się także u nas. ‒ Jesteśmy bardzo zdenerwowane bo oni ściemniają, naginają, wciskają kit, nawijają suchy makaron na uszy, walą głupa i robią w konia i kombinują jak koń pod górkę. Wczoraj spotkałyśmy znajome grzybiarki, te które niedawno znalazły kościotrupa w Lesie Bardońskim, i one też mówią, że są wnerwione i wkurzone bo oni ciągle przeginają, lecą w ciula, sieją popelinę, ogłupiają, robią w konia i kombinują jak koń pod górkę. Korzystając z okazji chciałyśmy też pozdrowić naszego prezydenta i podziękować, że rozwija miasto i dba o mieszkańców, oraz przekazać serdeczne słowa żonie naszego radnego powiatowego Pani Małgosi, a także naszemu organiście i miłym rolnikom w Bieńkach-Śmietankach ‒ powiedziały trzy zdenerwowane parafianki z Ludowej i osiedla, przypadkowo spotkane przez naszego redaktora na parkingu przy sklepach na rogu Sońskiej i Ludowej.

Informujemy też, że kwestia wypowiedzi parafianek z Krubina, zatacza coraz szersze kręgi na mieście. Wczoraj zadzwoniły do nas z pretensjami parafianki z Warszawskiej, że ciągle tylko cytujemy wypowiedzi tych samych parafianek. - Niech wasz redaktor chodzi także po Warszawskiej to mu dużo powiemy – zaproponowały parafianki z Warszawskiej. Wyjaśniamy: redaktor nie będzie tam chodził bo za daleko, ponadto tamte parafianki są z innej parafii.

Tyle. Ahoj!

(GAGUŚ KAPELUSZNIK vel GAWLICA)

Pochodzi z okresu powojennego. Pamięta wiele premier „Kabaretu Starszych Panów” i pierwszych wydań „Kabaretu Olgi Lipińskiej”. Podziwia dzisiejsze kabarety publiczne na ciechanowszczyźnie z licznym udziałem postaci kabaretowych z miasta i powiatu naszego. Poprawny politycznie – zwolennik The Beatles, YouToube, Wikipedii oraz Portalu PULSU CIECHANOWA.

Iwo Gawlica

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%