Teraz na początku sierpnia 2032 roku w kolejnym odcinku naszego serialu literackiego, zaczynamy od postępów w wyjaśnianiu kim jest Tajny Agent Starosty Ciechanowskiego. Sprawa rozgrzewa wyobraźnię i powoduje napięcia w mieście i gminach wiejskich. Nic dziwnego bo Agent wnika w sprawy urzędów i mieszkańców, więc ludzie chcą wiedzieć kto to jest i skąd się wziął. Ostatnio już wiadomo więcej, niż tylko, że jest magistrem inżynierem.
Otóż przyszły do naszej redakcji trzy mieszkanki okolicy Placu Kościuszki, które od pewnego czasu z dobrym skutkiem wyjaśniają sprawę Tajnego Agenta. Przyniosły trzy jego fotografie zrobione z ukrycia i z odległości więc nieco nieostre, ale postać jest dobrze widoczna wraz z ogólnymi rysami twarzy. Od razu widać, że nie jest to ten pan, o którym mówiono w Starostwie i placówkach powiatowych. Ucieszyliśmy się, bo ten pan jest naszym dobrym znajomym, a nawet koleżką z młodości gdy jeździł na motorku. (Notabene nic dziwnego bo wtedy była epoka jednośladów i powszechnie krążyły motocykle oraz srajcygle i pierdzikółka, które jako motoryzacyjny gatunek dotrwały do dzisiaj, tylko teraz są bardziej błyszczące i nazywają się górnolotnie motocyklami-pięćdziesiątkami, skuterami, mopedami albo motorynkami. Widać teraz taka poprawność polityczna żeby nagminnie wyrzekać się uznanych staropolskich słów pierdzikółko i srajcygiel, choć obecnie wokół nadal ich nie brakuje…).
W każdym razie super dobrze, że się wyjaśniło, że Tajny Agent to nie nasz kumpel… Więc kim jest Tajny Agent Starosty? Na razie wracamy do zdjęć. Na pierwszej podanej nam fotografii ów osobnik stoi na Warszawskiej róg Sierakowskiego i z uśmiechem rozmawia z kimś w oknie na pierwszym piętrze. Na kolejnej idzie po schodach Powiatowego Centrum Kultury i Sztuki przy Strażackiej, a z nim schodzi Pani Dyrektor i oboje się nie uśmiechają tylko mają kamienne twarze. Na ostatnim zdjęciu widać Agenta przy wejściu do Urzędu Gminy w Sońsku gdy uśmiechnięty z kimś rozmawia, ale rozmówcy nie widać, bo nie zmieścił się kadrze. Nasze miłe informatorki ustaliły też, że Agent nie pochodzi z Ciechanowa, urodził się daleko stąd, jeszcze w poprzednim ustroju uczęszczał do Akademii Wywiadu niedaleko Leningradu, więc nie ma się co dziwić, że jest fachowcem. Jakiś czas mieszkał w Krakowie, potem Działdowie i właśnie z Działdowa przybył do Ciechanowa. ‒ No, no, z Krakowa i Działdowa, można się spodziewać ‒ sarkastycznie wymknęło się naszej pani sekretarz.
Oczywiście nie będziemy na razie publikować otrzymanych zdjęć. Nasz rok 2032 jest nerwowy, wielu mieszkańców od razu rozpoznałoby Tajnego Agenta, społeczeństwo mogłoby pochopnie wyciągnąć nieuzasadnienie, zbyt szerokie wnioski na temat kto z kim, po co i na co, kto za tym stoi, komu na tym zależy i kto co z tego ma i jakie jest drugie dno. Wobec napiętej sytuacji nie chcemy dolewać oliwy do ognia, jednakowoż jeśli napłyną do nas kolejne konkretne informacje poinformujemy opinię publiczną, ale jeszcze bez nazwisk. Szczególnie, że sezon dożynek gminnych nadciąga, nie wypada psuć radosnego nastroju z okazji obfitych plonów niosących dostatek rolniczym rodzinom.
Właśnie na temat dożynek na początku sierpnia 2032 roku w dobrze nam znanym Dziudzianowie przeprowadzono debatę z udziałem ekspertów i autorytetów społecznych. Zorganizowały ją redakcje Dziudzia-TV oraz Radio-Dziudzia. Podkreślono trwanie tradycji, ale zauważono odstępstwa od tradycyjnych dożynkowych obyczajów, co zatraca ludowy sens dożynek.
‒ Zapominanie o naszym staropolskim dziedzictwie na dożynkach wiejskich, to cios w ogólnokrajowe i regionalne bogactwo kultury ludu polskiego, to niemal lekceważenie tego co pozostawili nam przodkowie. Ale żeby tylko zapominanie, ignorowanie… I o zgrozo to co nasze wypierane jest i zastępowane przez coś co akurat na dożynkach jest kiczem jakby z infantylnego obrazka z innego świata. A przecież gminne dożynki w naturalnym środowisku kultury wiejskiej to pomost łączący nas w tym dniu ze światem minionych pokoleń, a obrażanie genius loci przez porzucanie artefaktów odwiecznej kultury to grzech przeciw naszej tożsamości ‒ na wstępie wyraził znany kulturoznawca z Dziudzianowa. Jako przykład w tej kwestii uczestnicy debaty jednogłośnie wskazali wypieranie na dożynkach tradycyjnych kapeluszy ludowych przez czapeczki-bejsbolówki.
‒ Kapelusze wiejskie, filcowe i słomiane, robocze i od święta, od stuleci towarzyszyły ludowi w życiu codziennym i podczas uroczystości. Na dożynkach były zawsze. Widać je na starych obrazach, fotografiach jeszcze z czasów „za cara” i „za sanacji”. Ta tradycja jest kultywowana przez zespoły ludowe, nasz Ludowy Zespół Artystyczny „Dziudzianów” też występuje w kapeluszach. Bo to jest naturalne gdy przywołuje się styl i ducha kultury ludowej. A przecież dożynki to święto ludowości, jeden dzień w roku gdy pamięcią wracamy do dziedzictwa przodków. W ludowe święta na przykład w Tyrolu ludzie chodzą w kapeluszach tyrolskich, w Ameryce w ranczerskich. W całej Europie święta ludowe obchodzi się w kapeluszach, bo to tradycyjne nakrycia Europejczyków wszerz i wzdłuż starej Europy. A u nas co? U nas na dożynki chodzi się inaczej - coraz częściej w bejsbolówkach! ‒ mówił kolejny mówca.
‒ Skoro bejsbolówki wypierają na dożynkach naszą kapeluszową tradycję, to po co Panie z Klubów Gospodyń Wiejskich mają na dożynki tworzyć bogactwo ludowych potraw, lepiej niech narobią cheesburgerów, hamburgerów, hod-dogów i innych fast-foodów, a zamiast ubitych ziemniaków ze smalcykiem i kiszonym ogórkiem podają chipsy. A starostowie dożynkowi w bejsbolówkach niech wójtowi na tacy zamiast bochna chleba wręczają poświęconą pizzę pepperoni z mozzarellą ‒ wypowiedział się inny uczestnik debaty.
‒ Pięknie by było gdyby chociaż w ten jeden dzień w roku mieszkańcy wzorem przodków chodzili na dożynki w kapeluszach. Nie dajmy się zbejsbolówkować, chrońmy co nasze, nośmy na dożynkach ludowe kapelusze ‒ skomentował Starosta Dziudzianowski.
Tyle na dzisiaj. Ahoj!
GAGUŚ KAPELUSZNIK VEL GAWLICA
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz