Zamknij

W maju 2032 w Dziudzianowie podniecenie z przerażeniem - Wspomnienia z przyszłości

Iwo GawlicaIwo Gawlica 23:33, 10.05.2023 Aktualizacja: 13:10, 15.05.2023
Skomentuj rys. RAFAŁ KADO rys. RAFAŁ KADO

Oczywiście nie u wszystkich. Tylko u niektórych. Ogólnie u normalnych ludzi te stany się wykluczają. Raczej jak ktoś jest przerażony to trudno mu się podniecić, a jak jest podniecony i się przerazi podniecenie mu gaśnie. Wystarczy, że np. nagle załomocą z hukiem w drzwi nie w porę, np. podczas in flagranti, od razu się człowiek przeraża i mu podniecenie ustaje. Jak ktoś jest przyjemnie podniecony, to oczywiście nie może być naraz nieprzyjemnie przerażony. Przyjemne i nieprzyjemne razem, to stan paradoksalny. Ale są tacy, u których jest inaczej. To politycy różnych rodzajów, w tym samorządowcy. To podobno nawet stan przez polityków uwielbiany, co widać w telewizji. A im bliżej wyborów przerażenie razem z podnieceniem szybko im narastają.

Właśnie dlatego w Dziudzianowie w województwie burakowskim na samym początku maja 2032 roku przeprowadzono Konferencję, której przyczyną było przedwyborcze podniecenie razem z przedwyborczym przerażeniem. Seminarium przygotowali ludzie klanu „dominieckiego” wraz z ludźmi grupy, nie wiedzieć czemu zwanej „muzealno-biblioteczną”, która pójdzie do wiosennych wyborów jako komitet „Pozytywiści i Społecznicy” (P:S). Gdy w końcu dotarło do totalnej opozycji, że po jesiennych wyborach krajowych środowisko „wielkiej jedynki” będzie miało w Dziudzianowie ośmiu posłów i jednego senatora, a opozycja wielkie zero, to ci zaraz postanowili dodatkowo zakląć wynik wyborów wiosennych metodą naukową. Dlatego w Instytucie Badań nad Wojnami Klanów w Burakowiu wynajęli zespół obiektywnych ekspertów-komentatorów, którym zlecili propagandowe nagłośnienie, że jeśli niedługo ktoś przegra, to na wiosnę na pewno wygra, co wynika z prawa naturalnego. Konferencję w Muzeum Dziedziców Burakowskich rozpoczął główny adiunkt Instytutu, odwołując się do doświadczeń z przeszłości: ‒ Jak wiadomo z doświadczenia, że gdy w jednym powiecie parlamentarzyści, prezydent i większość radnych są z jednej partii, to jest niezdrowo i politycznie niehigienicznie. Otóż wtedy do parlamentarzystów masowo przychodzą obywatele by interweniowali w ich sprawach w samorządzie, przeważnie u prezydenta, bo to samorządowiec z tej partii co oni, dlatego im nie odmówi. Tłumy ludzi przychodzą do biur parlamentarnych, kupa roboty papierkowej, a wszystkich spraw nie da się załatwić i z tego mnóstwo niezadowolonych wyborców. Ponadto pozycja prezydenta nagle rośnie, to do niego jako lokalnego urzędnika muszą w łaskę przychodzić posłowie i senatorowie, a on też chce jak swój od swoich różnych interwencji na rzecz miasta. Sytuacja staje się tragiczna ‒ mówił główny adiunkt.

Alternatywny dobry wariant na wysokim poziomie higieny politycznej omówił inny uczony z Instytutu: ‒ Gdy prezydent miasta i parlamentarzyści są z wrogich ugrupowań jest zdrowiej i lepiej. Gdy w takim układzie po wyborach zaczynają do parlamentarzystów tłumnie przychodzić mieszkańcy by interweniowali u prezydenta, parlamentarzyści a głównie ich asystenci zaczynają lament. Łkającym głosem mówią, w rodzaju: „Ludzie widzicie jaki jest ten prezydent. To zły człowiek, jak tylko zainterweniujemy w waszych sprawach, on naumyślnie na złość wam wszystko uwali. To straszny człowiek. Jakby prezydent był z naszej partii, natychmiast by wszystko wam załatwił, ale niestety jest ten co jest. Nawet nie wspominajcie, że byliście u nas, bo obecny prezydent to mściwy człowiek” ‒ referował znawca problemu i dodał: ‒ Takie gadanie na początku kadencji wystrasza ludzi, przestają przychodzić do biur parlamentarnych. I o to chodzi, do końca kadencji jest spokój. Dlatego tak ważna jest higiena polityczna w układzie parlamentarno-samorządowym.

Kolejny mówca przypomniał, że nie brakuje przykładów na to, że sama natura koryguje chore relacje samorządowo-parlamentarne, że istnieją imponderabilia sprawiające żeby jak w okolicy jedni wygrają wybory do parlamentu na jesieni, to drudzy wygrają wybory samorządowe na wiosnę. ‒ Oto przykład jak jest niehigienicznie gdy jest odwrotnie. Zdarzyło się w niedalekim od Dziudzianowa mieście Bąbelkowie, że parlamentarzyści i prezydent byli z jednego ugrupowania wyborczego, wcale nie prawicowego. Same problemy. Ciągle parlamentarzyści, a przede wszystkim ich asystenci, musieli prosić prezydenta o załatwianie ludzkich spraw. I to panom asystentom doskwierało bo oni tacy ważni i muszą kłaniać się jakiemuś prezydencikowi. Prezydent też chciał żeby parlamentarzyści załatwiali dla miasta pieniądze i inwestycje. Istny horror! Podczas kolejnych wyborów niewidoczne rączki przyłożyły się by prezydent przepadł minimalną liczbą głosów. A nowy z innego ugrupowania, wiedząc jak i dlaczego to się stało, już swoim parlamentarzystom głowy nie zawracał, innym tym bardziej, ogólnie mało się udzielał i był dobry dla dygnitarzy, dlatego nikt z własnych szeregów nie przeszkadzał mu w następnych wyborach. A wszystko za niego robiła pracowita kobieta, którą na koniec spryciarze wysłali w niepamięć ‒ przytaczał ekspert Instytutu Badań nad Wojnami Klanów w Burakowiu. Kończąc skonkludował: – Z mocy prawa naturalnego dla higieny politycznej w Dziudzianowie na wiosnę 2033 roku wygra klan „dominiecki” z udziałem grupy „muzealno-bibliotecznej” zwanej „P:S”. Od „dominieckich” będą prezydent i starosta, większość radnych, wicestarosta i wiceprezydent oraz przewodniczący rad miasta i powiatu. Przyległość czyli „P:S” dostanie kilku przewodniczących komisji i dyrektorów jednostek samorządowych. Sama natura tak postanowiła! A ci z „wielkiej jedynki” na wiosnę niech nie starują, wstydu sobie zaoszczędzą!

Tyle o sprawach dziudziawskich. A teraz coś w kwestii ogólnej. Otóż aktualnie przed żniwami 2032 roku wobec przepełnienia elewatorów i składów zbożowych plonami z lat poprzednich oraz przywozem zboża z zagranicy celem wywożenia statkami do portów morskich w Luksemburgu, Liechtensteinie i Tyrolu, postanowiono wdrożyć plan rozwiązania problemu. Całe tegoroczne zboże zostanie skupione od rolników za gotówkę po dobrych cenach, z zastrzeżeniem, że nie będą go odstawiać, tylko pozostawią w celu magazynowania w swoich gospodarstwach. Operację przeprowadzi nowo powołany Bank Zbożowy w Warszawie przy ulicy Kredytowej 126p. Z przecieków na razie bez nazwiska wynika, że jego prezesem zostanie charyzmatyczny ekonomista o korzeniach kurlandzkich, absolwent Uniwersytetu w Oxfordzie, związany z frakcją Jaszuńskiego-Ulanickiego, który jest zwolennikiem filozofii ekonomicznej Kunika-Kunickiego.

To tyle. Ahoj!

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%