Zamknij

Wspomnienia z przyszłości. Grudniowe a propos wigilijne

18:59, 23.12.2021 IWO „GAGUŚ” GAWLICA Aktualizacja: 21:21, 23.12.2021
Skomentuj rys. RAFAŁ KADO rys. RAFAŁ KADO

Grudzień w naszej świadomości to miesiąc doniosły brzemieniem narodowych skojarzeń, czas dat szczególnych. To Barbórka, Mikołajki, początek ferii świątecznych, Wigilia, Pasterka, Boże Narodzenie, Sylwester. To ciągle żywe wspomnienie tamtej pamiętnej nocy, zapisanej w Europie Środkowej słowami Stille Nacht, Heilige Nacht... Cicha Noc, Święta Noc...

I właśnie teraz w 2030 roku w grudniu w piątek po południu, przyszła do naszej redakcji miła mieszkanka ulicy Płońskiej w wieku osiemdziesiąt plus, która potwierdziła fakt, o którym pisaliśmy niedawno na łamach PULSU. – Całkowita prawda, że w maju 1965 roku na łące za Waldka ogrodem wylądowało UFO i wyszło z niego dwóch zielonych ludziów, którzy włożyli czarne garnitury, wzięli teczki i poszli w kierunku fabryki do mostu na Augustiańskiej. Także prawda, że w następnym tygodniu gdy za Waldka ogrodem chłopaki puszczali latawca w kształcie UFO, zaraz przyleciały Krysia-Marysia z Basią i Bożenką. Ja to widziałam, bo byłam blisko. A w ogóle to w tamtym miejscu UFO z zielonymi osobami lądowało jeszcze kilka razy. Zdarzyło się nawet, że jak grzebali coś pod klapą, powypadały jakieś części. Gdy odlecieli w trawie błyszczały różne elementa, ale przyszły krowy i wdeptały w grunt. Na pewno toto leży do dzisiaj w glebie, gdyby ktoś miał przyrząd mógłby namierzyć. Najlepiej jakby sprawdzili poszukiwacze skarbów – zauważyła sympatyczna staruszka z Płońskiej.

Lądowania zielonych ufoludków w naszej redakcji potwierdziła też inna seniorka w wieku zaawansowanym, która w latach sześćdziesiątych XX wieku mieszkała na Osadzie Fabrycznej. – Raz w tamtych latach poszłam do sklepiku na Osadzie po wino dla męża. Spotkałam znajomą ze Szczurzynka, która mi opowiedziała co ją przed chwilą spotkało. Szła ona Augustiańską do mostu i widziała jak z łąk startuje UFO. Nagle spod mostu wyszło dwóch ludzi w garniturach i krawatach z teczkami, a ręce i twarze mieli zielonkawe, ale szybko im kolor blednął. Krzyknęli do niej: „Eeee... Kuleżanko! Poczekajta! Do mniasta którędy, kuleżanko?”, tak ją spytali, a ona im odpowiedziała: „Aaaa... Kuledzy, pod górkie, pod górkie, pod górkie. I dojdzieta do mniasta, kuledzy”. A oni się ucieszyli, że z wdzięczności dali jej wielkie zielone jabłuszko, które od razu zjadła ze smakiem, bo było bardzo słodkie. Ale zaraz się wystraszyła, bo jak zjadła zielone jabłuszko, które dostała od zielonych, to pewnie jej zaraz zzielenieją uszy albo co jeszcze. Ale nic się nie stało, to do mnie powiedziała: „Zielonym można ufać. Zielone to fajne chłopy i baby”, usłyszałam od znajomej ze Szczurzynka i natychmiast mnie naszło: „Ale jajo. Tylko dali jej jabłuszko i się od razu nategociła. Ona już ich...”. I od tamtej pory zaczęłam obserwować łąki i często widziałam jak lądują kosmici. Wiele razy dostrzegłam jak dawali zielone jabłuszka niektórym chłopakom z Osady, jakby sobie ich upatrzyli. No, no, daleko oni zaszli, daleko. Ciekawe kto im pomagał – mówiąc to z sugestywnym uśmiechem Pani puściła oko. – Łatwo poznać takich po buziach, mają swój wyraz twarzy jakiego inni nie mają – usłyszeliśmy na finał od staruszki z Osady Fabrycznej, która zaczęła obserwować kosmitów od dnia gdy poszła do sklepiku ze szczytu po schodkach kupić wino dla męża.

Oczywiście teraz w grudniu tradycyjnie jak co roku, nasz hajlajf z mejnstrimem znowu spotkali się na Wigilijnej Gali w Bibliotece na Warszawskiej. Przybyła śmietanka towarzyska miasta i powiatu, a wśród niej najliczniejszą grupę stanowili radni i radne wraz z małżonkami. Byli także prezesi spółek komunalnych również z małżonkami, a także przewodniczący rady nadzorczej wodociągów wraz z rzeczniczką prasową starostwa. Etc. Honory Gospodarzy Gali pełnili Pan Dyrektor Biblioteki z Panią Małżonką.

Na uroczystości mężczyźni wystąpili w garniturach wizytowych z krawatami lub muszkami. Damy zaprezentowały gustowne wieczorowe kreacje i fryzury. Różnokolorowo błyszczały torebki damskie z krokodyla i węża oraz jedwabne szale a la ponczo i z koronkami. Wokół emanował aromat Chanel Number Five.

Po słowach powitań i życzeń świątecznych wyrażonych przez Pana Dyrektora z Małżonką, głos zabrała wysoka przedstawicielka samorządowa, która nagannie odniosła się do aktualnie rozpowszechnianych pogłosek i legend miejskich.

– Muszę z całą mocą wyrazić, że to co się słyszy teraz na mieście to insynuacje bezpodstawne. Nie prawda, że na łąkach lądowały i lądują UFO, z których wysiadają zielone ufoludki, zaraz blednie im zieloność i w garniturach z teczkami idą do miasta. Kosmitów na świecie nigdy nie było, nie ma i nie będzie. A to, że częstują ludzi zielonymi jabłuszkami to absurd. Nawet w USA gdzie wiarygodnie udokumentowano kilkadziesiąt spotkań kosmitów z ludźmi, w dokumentacji nie ma ani słowa żeby ziemianom dawali jabłuszka. Tu zwracam się szczególnie do Pań Radnych, jak będziecie w sklepikach osiedlowych mówcie mieszkańcom prawdę, żeby nie wierzyli w legendy miejskie wymyślane przez różne lepsze gogusie i zakręcone jolki-fiolki – z apelem zwróciła się wysoka przedstawicielka sfer polityczno-samorządowych.

Następnie jak to na Galach Wigilijnych w Bibliotece, dzielono się tradycyjnym jajem wigilijnym i życzono sobie w parach oraz grupach towarzyskich.

Zaraz też Gospodarze Gali wnieśli na salę tace pełne wielkich zielonych jabłuszek, które obecni zjadali z mlaskaniem, bo były bardzo słodkie. Jedzono jedno po drugim, ciągle Gospodarze donosili kolejne tace z kopami jabłuszek zielonych. Masowo podrzucano jabłuszka do góry i łapano ze śmiechem, pokazując sobie z radością nawzajem. Rzucano do siebie uciesznie i kulgano po stołach, podskakując w wesołych pląsach. Panowie chowali na zapas jabłuszka do kieszeni spodni i marynarek. Panie Radne napychały nimi torebki. Nastrój zapanował podniośle świąteczny.

A gdyby ktoś z mieszkańców przed samymi świętami zobaczył wieczorem na niebie dziwne światła co się poruszają, tym razem nie będą to kosmici w UFO, lecz Święty Mikołaj z Małżonką Mikołajową w sankach ciągniętych przez renifery, którzy przywiozą do Ciechanowa prezenciki dla wszystkich dzieci oraz dorosłych o czystych sumieniach. Ci co mają sumienia nieczyste niech czekają na prezent od Diabła z Panią Diabłową. A komuniści na podarok od Dieduszki Moroza z Babuszkoj Zwiezdieczkoj.

Wesołych Świąt! Sczastia i zdarowia w Nowom Godu!

(IWO „GAGUŚ” GAWLICA)

Pochodzi z okresu powojennego. Pamięta wiele premier „Kabaretu Starszych Panów” i pierwszych wydań „Kabaretu Olgi Lipińskiej”. Podziwia dzisiejsze kabarety publiczne na ciechanowszczyźnie z licznym udziałem postaci kabaretowych z miasta i powiatu naszego. Poprawny politycznie – zwolennik The Beatles, YouToube, Wikipedii oraz Portalu PULSU CIECHANOWA.

Iwo Gawlica

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%