Zamknij

Bardzo burzliwy rok 1968

10:00, 04.04.2021 Waldemar Nicman Aktualizacja: 16:08, 09.04.2021
Skomentuj RED RED

Ósmego maja 1945 roku skończyła się wreszcie apokalipsa II wojny światowej. Największy kataklizm w dziejach świata. Trwał blisko sześć lat. Piekło, które zgotowali ludziom – „ludzie”. Zginęły dziesiątki milionów osób. Świat był w ruinie. Polska, od której wszystko się zaczęło w szczególności. Nasza Ojczyzna doznała wiekopomnych strat.

Dzięki sowieckim bagnetom władzę objęli niechciani u nas komuniści. Zostaliśmy po złej stronie „żelaznej kurtyny”. Rządzących szmaciaków wspierali nieludzcy ubowcy. W obu formacjach roiło się od polsko-żydowskich szubrawców.

Względny spokój trwał na naszej planecie niespełna ćwierć wieku. Dorosło zaledwie jedno pokolenie i świat zalała fala buntów. Zwłaszcza młodych ludzi. Na różnym tle. W USA pojawili się „hippisi” (dzieci kwiaty) domagające się wolnej miłości i próbujące narkotyków. Obok nich ruchy pacyfistyczne kontestujące wojnę wietnamską, jak „Peace & Love” (Pokój i Miłość). We Francji bunt miał wymiar stricte obyczajowy. W Niemczech i we Włoszech powstawały grupy anarchistyczne i terrorystyczne w rodzaju Frakcji Czerwonej Armii. Trauma wojenna poszła w zapomnienie.

W Polsce, w marcu 1968 wybuchły protesty o podłożu patriotyczno-niepodległościowym. Dużą jednak grupę studenckich „komandosów” stanowiły pociechy ówczesnych włodarzy państwa pochodzenia komunistyczno–żydowskiego. Chciały poprawić „dzieło” swych ojców na swą modłę. „Ukoronowaniem” tegoż ciekawego roku była inwazja wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Z udziałem rodzimego LWP. Ja jestem z tamtego pokolenia (1947 r.) W marcu pracowałem w rodzimym CPB i choć Ciechanów dzieli od stolicy niespełna sto kilometrów to niewiele wiedziałem. Same oficjalne kłamstwa i plotki. Podczas bratniej „pomocy” Czechosłowacji dosługiwałem wojsko, ale mój oddział do tego zajęcia się nie nadawał. Myślę, że wyszło mi to na dobre, bo nie wiem jakby się potoczyło moje dalsze życie …

O książce i moja dygresja

W samą 53. rocznicę „Marca’68” dotarła do mnie bardzo ciekawa książka pt. „Przedwiośnie’68”. Jej autorem jest mój ulubiony żyjący pisarz Bohdan Urbankowski. Był on aktywnym uczestnikiem tamtych wydarzeń. Pozycja ukazała się staraniem świetnej oficyny ZYSK I S-KA. Całość podzielona jest na 16 części i liczy 472 strony. Atrakcją jest 51 fotografii ze zbiorów autora. Oprawa miękka ze skrzydełkami. Na sugestywnej, żółtej okładce brodaty student pod pomnikiem wieszcza – Adama Mickiewicza (prawdopodobnie autor książki – przyp. red.). Warto zapłacić 49 zł. Polecam wszystkim, a zwłaszcza młodym. Warto poznać prawdę.

Na koniec moja krótka dygresja. Po przeczytaniu książki mam nieodparte wrażenie, że aktualnie przeżywamy coś podobnego? Oczywiście w innym anturażu i konfiguracji oraz na nieco innym podłożu. Dobrze jednak, że nie będę tego musiał zbyt długo oglądać i odczuwać.

Trzeba było wybrać własną drogę

Marzec’68 w Polsce owiany jest wieloma mitami. Łączy się go błędnie z buntami młodzieży w Paryżu. Zryw polskiej młodzieży miał charakter niepodległościowy, a francuskiej - obyczajowy. Za bohaterów walki z socjalizmem uważa się tych, którzy jak Kuroń czy Michnik vel Szechter chcieli go jedynie reformować, co w konsekwencji oznaczałoby tylko sprawniejszą sowietyzację. Polski Marzec był kolejnym niepodległościowym zrywem młodzieży, nawiązującym do tradycji powstań, poprzedzającym „Solidarność”. Jako liderów sławi się byłych działaczy ZMP i ZMS, potomków partyjnych aparatczyków: Adama Michnika, Antoniego Zambrowskiego, Karola Modzelewskiego, Henryka Szlajfera, Seweryna Blumsztajna et consortes – pomijając, że większość uczestników buntu stanowili nie studenci, lecz robotnicy, rzemieślnicy, nawet uczniowie - przeciwko komunizmowi zbuntowali się po prostu młodzi Polacy.

Marzec wylansował też wielu „bohaterów mimo woli” – jak choćby reżysera „Dziadów” Kazimierza Dejmka, który w żaden sposób nie zamierzał stworzyć przedstawienia, które byłoby wołaniem o wolność od Sowietów.

Tamten czas był doświadczeniem pokoleniowym młodzieży, często początkiem drogi niepodległościowej. Uczestnikami Marca byli, m.in.: bracia Kaczyńscy, Irena Lasota, Antoni Macierewicz i Tadeusz Stański z Warszawy, Teresa Baranowska z Katowic, Kornel Morawiecki z Wrocławia, Andrzej Gwiazda z Gdańska, Jerzy Szczęsny i Kazimierz Świegocki z Łodzi, Romuald Szeremietiew z Legnicy, Marek Kośmider z Poznania i wielu przyszłych działaczy „Solidarności”, KPN, a nawet KOR-u. Działacze ci często się nie znali. Marzec nie miał bowiem jednolitego przywództwa, a raczej każdy musiał być swoim przywódcą, każdy musiał wybrać własną drogę do niepodległości.

Z zakończenia nieco

Historii studenckiego Przedwiośnia do dzisiaj nie znamy, co świadczy tak o wiedzy, jak o moralności historyków. Na naszych oczach powstają za to barwne hagady. Hagadą była opowieść o darowaniu Polsce niepodległości przez Rewolucję Październikową, a także bezinteresownym, ba, przyjacielskim wyzwoleniu przez Armię Czerwoną. Hagadą negatywna opowieść, jak to w irracjonalny, więc cudowny sposób, Polacy z Jedwabnego spalili w stodole 1.600 Żydów – swych sąsiadów. Ocaleni z Holocaustu Żydzi nie zostali ocaleni przez polskich sąsiadów, tylko „ocaleli cudem”, nie było Powstania Warszawskiego, lecz wielkie Powstanie w Getcie, ofiarami Holocaustu byli wyłącznie Żydzi – Polacy zaś pomagali ich mordować. Hagadami były opowieści o współpracy AK z faszystami i o bohaterskich walkach AL. Wymyślano komunistycznych bohaterów i zwycięskie bitwy albo po prostu podkradano z historii walk AK czy NSZ. Ten drugi sposób był bardziej ryzykowny (mogli żyć jacyś świadkowie), ale bardziej skuteczny: na polach bitew można było znaleźć prawdziwe kości. W czasach nam bliższych antysemici prześcigali się na hagady z semitami. Pierwsi mówią, że Marzec to wcale nie polska sprawa, organizowali go Żydzi, przywódcami Marca byli Michnik i Szlajfer. Antysemici odpowiadają równie prawdziwymi hagadami: przywódcami Marca byli Michnik i Szlajfer, którzy w cierpieniach i podziemiach wymyślili socjalizm z ludzką twarzą, po Marcu – w strasznych cierpieniach i skurczach – z PRL wygonione zostały dziesiątki tysięcy Żydów.

(Waldemar Nicman)

Legendarny przywódca ciechanowskiej „Solidarności”. Odznaczany przez Prezydenta RP i Prezesa Rady Ministrów – m.in. Krzyżem Wolności i Solidarności. Odznaczony Medalem „Za Zasługi dla Ciechanowa”. Od 30 lat współpracownik mediów lokalnych i regionalnych. Związany z PULSEM Ciechanowa od pierwszego numeru. Pasjami czyta książki – nawet po kilka tygodniowo.

Waldemar Nicman

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%