Dokładnie pamiętam dzień, w którym na nowo dowiedzieliśmy się o lockdownie i powrocie do nauczania przez Internet. Młodzi ludzie podzielili się wtedy na dwie grupy. Pierwszą, do której należały osoby cieszące się z faktu iż nie będą musiały codziennie przychodzić do budynku szkoły oraz drugą – tych wręcz załamanych z powodu powrotu zdalnej nauki. Ja należałam i dalej należę do tej drugiej.
Podeszłam do tego dość pesymistycznie, ponieważ przez brak nauki stacjonarnej będę miała większe problemy z przygotowaniem się i napisaniem egzaminu ósmoklasisty z dobrym wynikiem. Moje obawy były spowodowane faktem, że rocznik 2005 przystępujący do egzaminów rok temu odnotował najgorsze wyniki w ostatniej dekadzie, a mieli oni lekcje zdalne tylko przez pół roku.
Oczywiście można powiedzieć że to nie przez lockdown, a przez brak chęci do nauki. Moim zdaniem to jednak właśnie przerwa w normalnej nauce przesądziła o wynikach tych ludzi.
Kolejnym aspektem, przez który uważam naukę zdalną za nieodpowiednie rozwiązanie jest nasza psychika. Zauważyłam że młodzież ma ogromne problemy z nawiązywaniem relacji z drugim człowiekiem, znalezieniem motywacji do wstania z łóżka, czy choćby produktywnym spędzaniem czasu. W naszym wieku potrzebujemy relacji z innymi, potrzebujemy zobaczyć się z kimś i powiedzieć sobie „cześć!”. A zostaliśmy zamknięci i pozostawieni sami sobie. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie jak wielki wpływ będzie miała ta sytuacja na naszą przyszłość i na nas jako ludzi dojrzałych. Nie wiem jak będziemy sobie radzili za kilka lat z najprostszymi sytuacjami jak np. kontakt z drugą osobą. Przeraża mnie myśl, że może to być dla nas problem. Obawiam się też o naszą psychikę. Widzimy coraz więcej ogłoszeń psychiatrów, psychologów oraz telefonów zaufania dla dzieci i młodzieży. Skoro są lekarze i specjaliści to muszą być też pacjenci, a skoro jest ich z dnia na dzień coraz więcej to musi się to dziać z jakiegoś powodu.
Sama doświadczyłam tego problemu. Było mi ciężko wykonać najprostsze czynności, a co dopiero produktywnie spędzić czas. Myślałam, że to we mnie tkwi problem - dopóki nie porozmawiałam z moimi przyjaciółmi, którzy zwierzyli mi się, iż mają te same problemy. Ja poradziłam sobie z mrokiem, który powoli mnie otaczał i nie pozwalam aby wrócił. Jednak są też ludzie, którzy nie dadzą sobie rady sami. Część może nie zauważyć momentu „wchodzenia” w ten mrok i wtedy na pomoc może być już za późno...
Straszne jest to, że przez pandemię Covid-19 nawet już nie tęsknimy za czasem spędzanym wśród przyjaciół. Przywykliśmy do samotności i nie mamy z nią problemu. Nie czujemy potrzeby spotkania się z kimś, często nawet odrzucamy propozycje wyjścia gdzieś, chcąc po prostu być sami.
Oczywiście są też plusy zamknięcia nas w domach. Ostatnio zdałam sobie sprawę, że przez ten fakt w mojej rodzinie zaczęliśmy częściej ze sobą rozmawiać. Nie pamiętam żebym przed lockdownem wychodziła z pokoju by po prostu porozmawiać z rodzicami...
Mam wielką nadzieję, że pandemia się niebawem skończy i będziemy mogli wrócić do normalności, czego sobie i wszystkim Czytelnikom życzę.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz