Zamknij

O Panu Puchatku z Tęczową Paradą

14:00, 14.02.2020 Iwo Gawlica Aktualizacja: 15:50, 14.02.2020
Skomentuj Fot. Rafał Kado Fot. Rafał Kado

Właśnie teraz w lutym 2025 roku w naszej redakcji wydarzyło się coś tak zadziwiającego, że musimy to zrelacjonować Czytelnikom bez skrótów. Otóż na samym początku miesiąca przyszła do nas liczna grupa mieszkanek miasta, która od razu zaczęła chwalić prezesów miejskich spółek komunalnych.

Oczywiście chwalenie prezesów to akurat nic dziwnego, bo ciągle przychodzą ludzie, by pochwalić lokalne władze, w tym sektor komunalny. Przedziwne natomiast okazało się to, co wydarzyło się zaraz po tym jak sympatyczne obywatelki zaczęły chwalenie, na początek prezesów PUK-u i TBS-u. Wtedy nagle wtargnął do redakcji jeden Kubuś zwany na mieście Puchatkiem, który zaczął głośno wykrzykiwać bardzo dziwne słowa. – Ja jestem najmądrzejszy i tylko ja wszystko wiem. Wszyscy są głupie i mają mnie podziwiać, że jestem taki mądry. Wszystkich wyśmiewam i wyszydzam, a wszyscy się mnie boją i mi się kłaniają, bo jestem najmądrzejszy i wszystko wiem. Śmieje się ze wszystkich i wyszydzam wszystkich, a z radnych i miłośników naśmiewam się najbardziej. Tak się śmieje z miłośników i radnych: Ha, ha, ha. Hu, hu, hu. Tra, la, la – wykrzyczał Kubuś zwany Puchatkiem. Zaraz gdy tylko zaczął orację, przerażone Panie wstały i szybko opuściły redakcję. A Puchatek jeszcze jakieś dwie minuty pultał i faflunił, trzasnął drzwiami i poszedł. Cała sytuacja tak nas zaskoczyła, nawet nie zdążyliśmy w jakikolwiek sposób zareagować. Po prostu do tej pory jeszcze nie mieliśmy do czynienia z takim przypadkiem medycznym. Z zaskoczenia Kubuś całkowicie przejął kontrolę nad biegiem sytuacji, ot cwany typ, może szkolony w jakichś służbach, tylko coś mu tam poszło nie tak…

Po godzinie na wydarzenie więcej światła rzuciła jedna z mieszkanek Bloków, która po tym jak się dowiedziała od wystraszonych przez Puchatka koleżanek, szybko przyszła do nas i podała redaktorowi dyżurnemu cenne informacje: – Ja tego Kubusia widziałam już wcześnie rano jak się skradał w krzakach blisko redakcji. Później gdy w kierunku redakcji przeszła grupa kobiet, odczekał chyba trzy minuty, wyskoczył z krzaków i szybko poleciał ich śladem – relacjonowała sympatyczna mieszkanka Bloków. – Panie, to nieszczęśliwy człowiek. Całkowicie pogubiony. Chyba ma pustkę w środku. On się męczy sam ze sobą. Siedział w krzakach trzy godziny, zimno, podwiewało, popadywało, a on siedział i się czaił. Naprawdę czegoś mu brak. Panie, a może on jest impotentem? Słyszałam, że jak chłop jest impotentem to mu się roi w głowie, nie może się wyładować to ludzi czepia i wyszydza, żeby sobie ulżyć – mówiła miła Pani do naszego redaktora dyżurnego. – A może trzeba mu pomóc? U nas w chrześcijańskim społeczeństwie nie można nikogo potępiać od razu, trzeba postarać się go zrozumieć i podać takiemu pomocną dłoń. A może powinien się nim zainteresować zarząd osiedla, może mu zaproponować redagowanie gazetki ściennej na osiedlu? Na oko taki inteligentny człowiek, pewnie umie pisać teksty, by się zajął robieniem gazetki ściennej i w głowie mu by się nie przewalało. W kółku tanecznym mógłby się udzielać, co jakiś czas by pojechał na pielgrzymkę, i już by zapełnił sobie pustkę w głowie. Takie jest życie, a jak ktoś mi niedawno powiedział: „życie impotenta to nie bułka z masłem” – filozoficznie podsumowała wypowiedź miła mieszkanka Bloków.

No cóż, stało się. Niby zamęt w redakcji trwał tylko kilka minut, ale całkowicie tego dnia zaburzył nam kontakt z Czytelniczkami. Jedyna nadzieja, że jak Panie wychodziły, to jedna rzuciła „my tu jeszcze wrócimy i dokończymy chwalenie wszystkich prezesów oraz wójta”. A my żeby na przyszłość Kubuś znowu nas nie zaskoczył, powzięliśmy środki zapobiegawcze. Gdy tylko wejdą do nas goście redakcyjni, zaraz będziemy zamykać drzwi, tak że jak Puchatek będzie chciał wtedy nagle wtargnąć, to nie wtargnie, najwyżej się wypulta i wyfafluni przed drzwiami. Tak samo radzimy prezesom, że gdy będą przyjmować sympatyczne mieszkanki, niech zamykają drzwi gabinetu na kluczyk. Jak Kubuś będzie chciał nagle wkroczyć, to nie wkroczy i nie zakłóci wymiany argumentów. Najwyżej napulta i nafafluni w sekretariacie.

A swoją drogą dlaczego Puchatek akurat uwziął się na miłośników płyt gramofonowych? Prawda, dzisiaj większość woli pendrive’y, ale płyty dalej są O.K. Niepojęte co mu z tymi miłośnikami trzeszczy w głowie…

A teraz przechodzimy do wydarzeń oficjalnych. Jak zawsze od wielu lat tradycyjnie ulicami miasta w dniu Walentynek przeszedł orszak miłości dla wszystkich. W tym roku przyjął nazwę Tęczowej Parady, a wzięli w nim udział wszyscy, którzy kochają na wszelkie ludzkie sposoby. Deptakiem od Placu Kościuszki ku Ratuszowi razem poszli heteroseksualiści, homoseksualiści i biseksualiści obu płci, solo i w duetach. Szły pary małżeńskie hetero po ślubach sakramentalnych i cywilnych, pary homo w związkach partnerskich oraz rozwódki i rozwodnicy. Ale najliczniej, i to znacznie tłumniej niż w poprzednich latach, pomaszerowały konkubiny oraz konkubenci, w parach i osobno. Dużą grupą poszły też chętne na miłość żwawe pięćdziesiątki i sześćdziesiątki, w obcisłych spodniach, że wszystko widać, albo w króciutkich mini spódniczkach, w kozakach do samych kolan i kurteczkach tylko do talii. Na ich widok u emerytów zebranych pod Św. Piotrem na twarzach wykwitły grymasy podniecenia i łzy wzruszenia. Pochód zamknęły zwarte grupy licealistek idących pod opieką pedagogów i przedstawicieli komitetów rodzicielskich. Właśnie w ich przypadku okazało się, że istnieje możliwość pogodzenia symboli dążności do wolności miłości z poprawnością polityczną wyrażoną w tradycyjnych strojach. Wszystkie dziewczęta niosły w dłoniach tęczowe flagi, lecz ubrane były poprawnie w ciemne sukienki za kolana, kurteczki tuż przed kolana oraz białe bluzki z koronkami, a na głowach miały berety z puchatej wełny robione na drutach. – Jakie to piękne, dzięki mądrości można połączyć tradycję z wolnością – z satysfakcją zjawisko skomentował jeden z radnych powiatowych. Tradycyjnie na zakończenie Marszu ogłoszono wyniki konkursu na najpiękniejszą konkubinę i najprzystojniejszego konkubenta roku oraz ciechanowianina roku w dziedzinie zasług na rzecz wolności miłości.

Do następnego razu. Alleluja i Ahoj!

Fot. Rafał Kado

(Iwo Gawlica)

Pochodzi z okresu powojennego. Pamięta wiele premier „Kabaretu Starszych Panów” i pierwszych wydań „Kabaretu Olgi Lipińskiej”. Podziwia dzisiejsze kabarety publiczne na ciechanowszczyźnie z licznym udziałem postaci kabaretowych z miasta i powiatu naszego. Poprawny politycznie – zwolennik The Beatles, YouToube, Wikipedii oraz Portalu PULSU CIECHANOWA.

Iwo Gawlica

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%