Zamknij

Dziudziawskie klany i sen o szalonej lokomotywie opalanej węglem

00:14, 11.08.2022 IWO „GAGUŚ” GAWLICA Aktualizacja: 14:06, 23.08.2022
Skomentuj rys. RAFAŁ KADO rys. RAFAŁ KADO

Jak Czytelnicy pamiętają, od kilku tygodni teraz w lecie 2031 roku przekazujemy informacje o wybuchowej sytuacji wśród klanów samorządowych w dziudziawszczyźnie w województwie burakowskim. Oto dalszy ciąg czyli najnowsze wieści z lipca 2031, które przytaczamy za prasą burakowską.

Gdy w klanie „kamienieckim” dowiedzieli się, że klanem „dzieci w piaskownicy” zaopiekował się wujek „dobra rada” z Przesłysza (który notabene zaraz dokooptował dla nadzoru drugiego wujka „czujne oko”), zaraz „kamienieccy” wyczaili, że nici z planów ogrania „dzieciarni”. Dlatego według zasady, że jak nie możesz kogoś pokonać to przyłącz się do niego, postanowili połączyć się z klanem „dzieci w piaskownicy” i razem ograć klan „dominiecki”, który ma teraz dużo konfitur czyli stołków i zabrać mu te fuchy. – Ha, ha, ha. Jak oni razem zaczną coś robić od razu dadzą wielki popis. Popis dadzą, aż z tego popisu ludzie kulgać się będą ze śmiechu. Dadzą popis, ha, ha, ha. Już nie mogę się doczekać na ten popis – wyraża prominentny działacz klanu „dominieckiego”.

W ostatnich dniach media dziudziawskie przypomniały, że oprócz głośnych klanów należy uwzględniać w kalkulacjach również cichy i układny klan „cebeuwiecki”, którego nazwa pochodzi od miejscowości Cebeuwla nieopodal Gumowli. Powszechnie „cebeuwiacy” postrzegani są jako ludzie spokojni i pracowici, których serca przepełnione są miłością bliźniego i troską o przyrodę. Sądzi się w Dziudzianowie, że mogą ugrać dużo, według powiedzonka gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. To całkiem możliwe, gdyż ludziom poczciwym los sprzyja. A kak budziet, uwidim nie dołgo.

Dość już cudzych spraw w odległej dziudziawszczyźnie, wracamy na ciechanowszczyznę. A u nas powstał nowy Ruch Abstynencji Telewizyjnej, którego siedziba mieści się w dużym budynku w okolicy Warszawskiej róg Sierakowskiego. – Naszym celem jest promocja zdrowego stylu życia, dzięki unikaniu oglądania telewizji. W abstynencji telewizyjnej nie chodzi o całkowite wykluczenie telewizji z życia ludzkiego, tylko takie dozowanie treści telewizyjnych, żeby ich oddziaływanie na naruszało zdrowia psychicznego i właściwego funkcjonowania przewodu pokarmowego – anonsuje współzałożycielka Ruchu, znana działaczka ze środowiska fotograficznego.

– Jak ktoś jest abstynentem alkoholowym nie znaczy, że w ogóle ma nie pić alkoholu. Jak najbardziej może, ale według umiarkowania. Od czasu do czasu naprawdę wypada wypić drinka, piwo albo lampkę wina, to nie szkodzi, a nawet pomaga. Tak samo jest z abstynencją telewizyjną. Należy więc oglądać filmy o miłości i morderstwach, np. o zagadkach kryminalnych CSI lub Herkulesie Poirot. To naprawdę nie jest groźne dla organizmu – wyjaśnia inny współzałożyciel organizacji, wykładowca ze środowiska akademickiego. – A skąd czerpać wiadomości? Oczywiście z KRDP i prasy regionalnej, np. z publikacji starostwa powiatowego, urzędu miasta i samorządu gminy Ojrzeń, a także Gazety Opinogórskiej i PULSU Ciechanowa – wskazuje trzeci ze współzałożycieli, znany radny z gminy Opinogóra Górna.

Są już pierwsze dobre efekty promocji życia w stanie abstynencji telewizyjnej. – Gdy wstąpiłam do naszego ruchu abstynenckiego, zgodnie z jego założeniami nie porzuciłam całkowicie oglądania telewizji, tylko zawęziłam znacznie czas telepatrzenia i ograniczyłam się do oglądania tylko tradycyjnych kryminałów, horrorów i filmów katastroficznych. Od razu pomogło mi to odzyskać równowagę zdrowotną. Już po tygodniu ustały wzdęcia, bóle brzucha i biegunki. Teraz załatwiam się raz dziennie, a stolec jest prawidłowy – relacjonuje członkini nowego ruchu prozdrowotnego, mieszkanka bloku TBS. – Od bezrozumnego patrzenia w telewizję nie tylko można się rozchorować, ale także niepotrzebnie traci się czas. Lepiej słuchać radia, bo przy radiu można dużo zrobić. Na przykład posprzątać, pomalować, skopać ogródek. Zamiast patrzeć w telewizję lepiej chodzić na spacery po ciechanowskich parkach albo jeździć rowerem po dziesiątkach kilometrów pięknych ścieżek rowerowych w mieście i powiecie. Można wtedy spotkać wielu starych przyjaciół, poznać nowych. A ludzie starsi i samotni zamiast gorzknieć przy telewizorze od tego ich gadania, lepiej niech ruszą wśród ludzi, będą mieli szansę poznania kogoś i zawiązania konkubinatu żeby nie być samotnym na stare lata – zauważa doświadczony życiowo emeryt z wykształceniem wyższym.

A teraz coś z ostatniej chwili. Otóż wczoraj była u nas w Redakcji emerytowana polonistka ciechanowskiego szkolnictwa średniego. – Przyszłam do Redakcji opowiedzieć mój sen. Przyśnił mi się pociąg z szaloną lokomotywą, szalonym maszynistą i szalonym palaczem. Niby wszystko jak u Witkacego. I wcale bym się nie przeraziła bo znam Witkacego, ale we śnie było inaczej. Otóż to byli inni ludzie, nie ci, których opisał Witkacy. Ci ze snu zwracali się do siebie wymieniając swoje imiona i nazwiska, zupełnie inne niż w historii opisanej przez Witkacego. Jeden to był ..., a drugi ... (imiona i nazwiska do wiad. red.). Obaj byli jacyś podnieceni, i nie chodziło o miłość do tamtej Juli. Maszynista krzyczał do palacza „więcej węgla, więcej węgla”, a palacz walił coraz szybciej do paleniska. Maszynista cały czas przyspieszał i przeciągle puszczał parę w gwizdek – wspominała emerytowana polonistka. – Obaj machali rękami, bili brawo, podskakiwali na jednej nodze, wydymali policzki. Im pociąg szybciej jechał tym byli bardziej podnieceni i uradowani. W pewnym momencie zauważyłam, że przed lokomotywą rośnie w oczach wielka betonowa ściana, do której pociąg zbliża się z szaloną prędkością, a maszynista nadal krzyczy „więcej węgla”. Aż mnie zdziwiło, bo węgiel trzeba oszczędzać, wiadomo jak jest z węglem. Gdy jeszcze bardziej rozpędzony pociąg, pełen ludzi ufnych w rozum maszynisty i palacza, dobiegał do betonowej ściany - nagle się przebudziłam. Byłam przerażona. Jak można pociąg z ludźmi rozpędzać na betonową ścianę. Co Witkacy przepowiedział w „Szalonej lokomotywie” - wszyscy wiemy. Co wieszczy mój sen – nie wiem!

Gdy to powiedziała Pani Profesorka zaraz się pożegnała i wyszła, a my do tej pory nie mamy żadnej koncepcji, co może wieszczyć Jej sen. Może ktoś z Czytelników ma jakiś pomysł na interpretację.

To tyle. Alleluja i Ahoj!

(IWO „GAGUŚ” GAWLICA)

Pochodzi z okresu powojennego. Pamięta wiele premier „Kabaretu Starszych Panów” i pierwszych wydań „Kabaretu Olgi Lipińskiej”. Podziwia dzisiejsze kabarety publiczne na ciechanowszczyźnie z licznym udziałem postaci kabaretowych z miasta i powiatu naszego. Poprawny politycznie – zwolennik The Beatles, YouToube, Wikipedii oraz Portalu PULSU CIECHANOWA.

Iwo Gawlica

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%