Na wtorkowej konferencji prasowej w Pałacu Kultury i Nauki dziennikarze przypomnieli Trzaskowskiemu jego słowa sprzed 5 lat, z poprzedniej kampanii prezydenckiej, kiedy ocenił, że "najgorsze, co może być, to ten sam rząd, ten sam prezydent, z jednej partii". Dziennikarze pytali czy uznaje, że jego słowa są wciąż aktualne w sytuacji gdy jest on kandydatem KO, która współtworzy rząd.
Kandydat KO Rafał Trzaskowski zapewnił we wtorek, że jako prezydent byłby niezależny od koalicji rządzącej. To był problem dla polskiej demokracji, że mieliśmy prezydenta, który był w stu procentach zależny od jednej partii politycznej - stwierdził.
Trzaskowski zauważył, że jego wypowiedź dotyczyła ówczesnej sytuacji, kiedy rząd tworzyła koalicja PiS i Suwerennej Polski. "Najgorsze, co mogło się nam przydarzyć, to prezydent, który jest całkowicie zależny od prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i który podpisuje w ciemno wszystkie ustawy" - podkreślił.
W jego ocenie, Andrzej Duda przez 10 lat swojej prezydentury nie pokazał "ani krztyny niezależności". "Rzeczywiście to był problem dla polskiej demokracji, że mieliśmy prezydenta, który był w stu procentach zależny od jednej partii politycznej" - uznał Trzaskowski. Jednocześnie kandydat KO zadeklarował, że jako prezydent byłby całkowicie niezależny.
Kolejne pytanie dotyczyło przyszłego kierownictwa Kancelarii Prezydenta. Trzaskowski ocenił, że jest jeszcze za wcześnie na wybór składu KPRP. "Jeżeli wygram wybory, jeżeli Polki i Polacy mi zaufają, wtedy będę podejmował tego typu decyzje i będę państwa o tym informował" - powiedział.
Trzaskowski był także pytany o wypowiedź szefa MSZ Radosława Sikorskiego, który wskazał, że "ludzie pana prezydenta" są ambasadorami w Nowym Jorku, Londynie, Kanadzie, Paryżu, Bukareszcie, Watykanie i w Pekinie.
Pytany, czy jako prezydent zwolniłby wymienionych ambasadorów z pełnionych funkcji, zapewnił, że przy wyborze pracowników dyplomatycznych będzie się kierował wyłącznie merytorycznymi kryteriami. "Byłem wiceministrem spraw zagranicznych, przez wiele lat pracowałem na rzecz polskiej dyplomacji, więc mam dosyć dobre rozeznanie, jeżeli chodzi o polską dyplomację" - zapewnił.
Podkreślił też, że uznaje kompetencje Sikorskiego i deklaruje z nim współpracę, choć - jak zaznaczył - może się zdarzyć, że jakaś nominacja zostanie przez Trzaskowskiego zakwestionowana.
Kandydat KO podkreślił, że najważniejszym zadaniem dla niego, będzie "próba odzyskania możliwości mówienia jednym głosem" w kwestii bezpieczeństwa kraju. Wskazał, że aby to osiągnąć, raz na dwa miesiące będzie zwoływał Radę Bezpieczeństwa Narodowego po to, by "informować wszystkie siły polityczne, co do sytuacji związanych z bezpieczeństwem w Polsce".
Dodał, że będzie "nakłaniał liderów wszystkich partii politycznych, bez żadnego wyjątku, żebyśmy w sprawach bezpieczeństwa mówili jednym głosem", ponieważ to "wzmacnia naszą rację stanu".
W kontekście sformułowania użytego przez premiera Donalda Tuska, Trzaskowski został zapytany czy jeśli zostanie prezydentem dopuszcza "jakiekolwiek działania, które byłyby nazwane +demokracją walczącą" i czy dopuszcza wycofanie wet prezydenta Andrzeja Dudy oraz jego wniosków do Trybunału Konstytucyjnego, którego "jego obóz polityczny nie uznaje".
Trzaskowski odpowiedział, że jeśli jest to pytanie o to czy lubi sformułowanie "demokracja walcząca", to odpowiada, że nie lubi, a postępować będzie zgodnie z kryteriami merytorycznymi.
W tym kontekście zaznaczył, że nie zgadza się z decyzją prezydenta Dudy o zawetowaniu nowelizacji ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych, która uznawała język śląski za język regionalny i jeżeli zostałby prezydentem a ustawa w tej sprawie by do niego trafiła, to ją podpisze.
Trzaskowski pytany o dwie pierwsze ustawy, które by podpisał, gdyby został prezydentem, odparł, że "byłyby to przede wszystkim te ustawy, które zostały zawetowane" przez prezydenta Dudę. Dodał, że ważna jest dla niego ustawa, która by "skończyła z dualizmem w wymiarze sprawiedliwości".
Zaznaczył, że rząd przygotował kilka kompromisowych rozwiązań ws. sądownictwa i statusu tzw. neosędziów. Zadeklarował, że jako prezydent będzie walczył o to by ustawa, która ostatecznie wejdzie w życie, była kompromisowa i "by doprowadziła do jasności i pewności orzeczeń". "Już analizujemy te zapisy, które są w ustawach, które przygotował rząd. Być może konieczne będzie zgłoszenie mojej własnej inicjatywy w tej sprawie, która będzie godziła w jak największym możliwym stopniu różne stanowiska, oczywiście wychodzące z tej samej przesłanki, że neosędziowie są powołani z pogwałceniem konstytucji i prawa" - powiedział kandydat KO. Dodał, że były propozycje kompromisowe, które wychodziły, według niego, naprzeciw postulatom prezydenta Dudy, ale nie uzyskały jego akceptacji.(PAP)
andr/ pab/ kmz/ mok/ par/
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz