- Czasem potrzeba sporo samodyscypliny, cierpliwości, a czasem i ważnych życiowych decyzji, aby z etapu „chciałabym ”, przejść do etapu „działam, zarabiam” - tak mówi Katarzyna Wyszczelska z którą rozmawialiśmy na temat jej pasji.
PULS CIECHANOWA: Niektórzy patrząc z boku mogą pomyśleć, że ten fotograf to ma łatwe życie. Pracuje kiedy chce, robi to, co kocha i jeszcze mu za to płacą. Co to za filozofia cyknąć kilka fotek… Prawda?
Katarzyna Wyszczelska: Tak, to prawda robię w życiu to, co kocham, a kocham fotografować. Kiedy jestem na sesji, to wpadam w taki stan, kiedy nic oprócz zdjęć mnie nie obchodzi. Nie myślę o niczym innym, tylko jestem tu i teraz. Wtedy właśnie jestem szczęśliwa!
Staram się nie cykać zdjęć, tylko przemyślanie wybierać miejsce i kadry tak, abym była z nich zadowolona jako fotograf i jako klient. Moja praca to ciągłe dokształcanie się, szukanie nowych miejsc, inspiracji. To cały proces selekcji i obróbki zdjęć.
Skąd wzięła się u Ciebie fotografia? Od ilu lat się nią zajmujesz?
Fotografią zainteresowałam się w wieku nastoletnim, kiedy to pożyczałam aparat od mojego starszego brata. Coś mnie w nim ujęło. Uwielbiałam dźwięk migawki i obrazy, które powstawały na tym malutkim ekranie. Zaczęłam fotografować na początku gimnazjum. Moimi pierwszymi modelkami były koleżanki z klasy, pozujące na zielonych łąkach. Robiłyśmy wspólne wypady z plecakami wypełnionymi po brzegi różnymi sukienkami, butami i opaskami.
To były niezapomniane chwile pełne radości i wygłupów. Wspólnie z bratem uczyłam się ustawień aparatu. Oglądałam różnego rodzaju filmiki na You Tube, przeczytałam wiele książek z tematyką fotografii ślubnej, rodzinnej i dziecięcej, a także o tematyce krajobrazowej. Uczestniczyłam w webinarach dla początkujących fotografów. To było naprawdę fascynujące…
W 2017 roku poszłam za ciosem i korzystając z dofinansowania z Urzędu Pracy otworzyłam własną działalność gospodarczą. Rzadko fotografowałam przyrodę i architekturę. Od zawsze wolałam pracę z ludźmi. Byłam śmiała, wygadana i zorganizowana, a kontakt z drugim człowiekiem sprawiał mi dużo radości. Kiedy urodziła się moja córka odkryłam, że zdjęcia tych malutkich dzieci są wyjątkowo piękne. Przeglądałam w Internecie sesje noworodkowe różnych fotografów z Polski i z zagranicy. Możliwość i umiejętność wykonywania takich zdjęć stała się moim marzeniem. W 2019 r. spełniłam to marzenie i wzięłam udział w warsztatach fotografii noworodkowej w Warszawie. Tam nauczyłam się profesjonalnie fotografować i pozycjonować dzieci do zdjęć, dbać o ich wygodę i bezpieczeństwo na sesjach, a także patrzeć i widzieć piękno zupełnie z innej perspektywy. Staram się w moich zdjęciach pokazać dziecięce emocje, nie tylko śmiech i piękne kolory, ale również wszelkiego rodzaju grymasy.
Czy zdjęcia wykonujesz tylko dzieciom?
Cały czas przyjmuję różnego rodzaju zlecenia z imprez okolicznościowych tj. studniówki, osiemnastki, wieczory panieńskie jak również reportaże ślubne. Reportaże z chrztu także są bliskie mojemu sercu. Uwielbiam uczestniczyć w tego typy spotkaniach rodzinnych. Patrząc przez oko obiektywu wyłapuję najszczerszy uśmiech, wzruszenia, a także chwile zadumy czy zabawy. Na co dzień zajmuję się sesjami rodzinnymi i dziecięcymi, chętnie spotykam się z przyszłymi mamami na sesjach ciążowych w plenerze i studio.
Sesja w przedszkolu?
Czemu nie? W zeszłym roku rodzice z Miejskiego Przedszkola nr 3 w Ciechanowie zapytali mnie, czy wykonałabym sesję świąteczną w placówce ich dzieci. Oczywiście zgodziłam się, bo przecież uwielbiam fotografować maluchy.
Dzięki poleceniom, taką sesję wykonałam jeszcze w kilku innych miejskich i prywatnych przedszkolach. Wtedy jeszcze bardziej zrozumiałam, że ta praca i pasja to coś, co w życiu chcę robić i co sprawia mi największą frajdę. Postanowiłam, że sesje przedszkolne i szkolne na stałe wprowadzę do swojej oferty.
W maju br. wspólnie z Językowym Przedszkolem „The Academy of Smurfs” zorganizowaliśmy sesję plenerową z okazji Dnia Mamy, Taty i Dziecka. Sesja odbyła się w piękny słoneczny dzień. Park Miejski „Jeziorko” był idealnym miejscem do spotkania z maluchami. Dzieci podczas spaceru na świeżym powietrzu pięknie pozowały do zdjęć. Nie zabrakło szaleństwa, uśmiechów oraz wygłupów. Stylizowana lemoniadowa scenka była strzałem w dziesiątkę, bardzo przypadła do gustu tym najmłodszym dzieciom. Otrzymałam dużą ilość telefonów oraz wiadomości od rodziców, którzy z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że byli zachwyceni.
Masz ogromną konkurencję, prawda? A jak klienci do Ciebie trafiają? Wracają?
Konkurencja w dobie cyfrowej fotografii jest duża. Każdy fotograf ma swój styl i tym się od siebie różnimy. Jeśli ktoś się decyduje na współpracę ze mną, to właśnie dlatego, że podobają się mu moje zdjęcia i wie czego się spodziewać. Moi klienci wracają. To bardzo miłe. A nowi znajdują mnie głównie poprzez stronę na Facebooku. Ale przede wszystkim z polecenia.
Dziękujemy za rozmowę!
Bardzo dziękuję za rozmowę, a wszystkich, którzy chcą zobaczyć moje prace zapraszam na stronę na Facebooku.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz