- Gratuluję naprawdę. To jest jedno z najważniejszych odkryć ostatnich lat - tak m.in. znany mazowiecki archeolog Marek Piotrowski skomentował wagę ustaleń naukowych dr. Grzegorza Kęsika, opisanych w jego najnowszej książce pt. "Joachima Łuszczewskiego plan i rejestr pomiarowy siedzib miasta Ciechanowa z 1851 roku".
Podczas wieczoru promocyjnego książki, który zagościł w Oddziale Zbiorów Naukowych i Regionalnych Miejskiej Biblioteki Publicznej w Ciechanowie, na podstawie rzetelnych źródeł historycznych można było się zadziwić biedotą urbanistyczą Ciechanowa w połowie XIX wieku, a więc historycznie zupełnie niedawno. Na dodatek Ciechanów jako grajdołek należał wtedy do powiatu przasnyskiego, który był głównym ośrodkiem administracyjnym w tym zakątku Mazowsza. Ciekawostką jest także, że Zamek Książąt Mazowieckich leżał wtedy we wsi Gostkowo. Z odktytego przez dr. Kęsika planu wynika, że w granicach miasta było wówczas mało domów, a dużo użytków rolnych, w tym łąk. Tradycyjny Ciechanów to po prostu była jakby duża wioska z dwoma kościołami.
Imponująco w 1851 roku wyglądała tylko Łydynia. Płynąca szeroko, wieloma nurtami, z kilkoma wyspami. A Jezioro Wielkie Królewskie w jej biegu, niemal dotykało stóp Farskiej Góry i wzgórza kościelnego. Musiał to być piękny i rozległy ekosystem, w którym jak wpominali przedwojenni mieszkańcy, wiele ciechanowskich rodzin żyło z rybaczenia na Łydyni. I ten bogaty świat przyrody w czasach późniejszych w całości popsuli. Ale nie da się zwalić na komunistów, bo stało się to jeszcze przed wojną, i z nastaniem PRL-u Łydynia to był już tylko rowek.
Więcej na ten temat w gazecie PULS Ciechanowa - czytaj na str. 22 - kliknij tutaj?
0 0
Pan Marek Piotrowski ma rację!