Zamknij

Powojenne dobre życie niemieckich ludobójców

12:00, 23.11.2019 WALDEMAR NICMAN Aktualizacja: 17:58, 24.11.2019
Skomentuj

Krzysztof Kąkolewski: "Co u pana słychać?" -

Tylko w pierwszej połowie XX wieku fanatycznie agresywny od stuleci naród niemiecki sprokurował dwie olbrzymie, mordercze wojny światowe. Pierwsza z nich w latach 1914 – 1918 przyniosła okrutną śmierć kilkudziesięciu milionom ludzkich istnień. Zniszczona ogromnie Europa pogrążyła się na dwie dekady w cierpieniu, chaosie i nędzy. Lizała rany.

Wojna nie oszczędziła też niemieckich agresorów. Musieli płacić olbrzymie reperacje, dokonać demilitaryzacji, a bezrobocie sięgało blisko 40 %. Bieda, brak pracy, apatia zapanowały także u naszego zachodniego sąsiada. Wydawało się, że na wieki wyzbędzie się on wojowniczych zapędów. Niestety, bardzo szybko okazało się to mrzonką umęczonych narodów i ludzi. Na niemieckiej scenie politycznej pojawił się niespodziewanie „mesjasz”, który szybko ożywił gen niemieckiej agresji. Niewydarzony na pozór austriacki malarzyna Adolf Hitler okazał się na swój szalony sposób geniuszem. W ciągu kilkunastu zaledwie lat jego NSDAP, przy poparciu kilkudziesięciu milionów Niemców, zbudowała najsilniejsze państwo na świecie. Z tej olbrzymiej rzeszy ludzkiej wygenerowano kilka milionów fanatycznych i brutalnych morderców. Różnili się oni tylko skalą sadyzmu i okrucieństwa.

III Rzesza szybko się uzbroiła i przy całkowitej bezradności oraz głupocie politycznej europejskich potęg, w ćwierć wieku od wybuchu I wojny rozpętała II Apokalipsę. Znów śmierć zagościła na świecie. Tym razem zginęło ponad sto milionów ludzi. Na pierwszy ogień poszli Żydzi i Romowie. Według germańskiej rasy panów nie było dla nich miejsca na naszej planecie. W dalszej kolejności czekali Słowianie, w tym Polacy zwani podludźmi. Dzięki Bogu i konsolidacji państw całego świata konflikt lat 1939 – 1945 zakończył się całkowitą klęską niemieckiej bestii.

Wydawało się, że po tych straszliwych doświadczeniach powinni oni zniknąć z map świata. Tak się niestety nie stało. Osądzono i skazano na śmierć tylko niewielką grupkę przywódców. Przynajmniej kilka tysięcy przez m.in. Watykan przedostało się do Ameryki Południowej. Stany Zjednoczone wyselekcjonowały i zaprosiły do siebie ponad tysiąc wybitnych naukowców. Najwięcej żywych, tudzież martwych, pozostało na bezkresach Związku Sowieckiego. Wielu uchowało się w samych… Niemczech. Tamże żyli sobie długo i szczęśliwie….

A Niemcy znów są potęgą! Przypadek? Głupota? Niesprawiedliwość dziejowa? Nie wiem. O losach dziesięciu z tych ostatnich ukazała się ostatnio świetna książka Krzysztofa Kąkolewskiego pt. „ Co u pana słychać?”. To bodaj ósme jej wydanie. Pierwsze ukazało się w 1975 roku, a kolejne co jakiś czas. Zawsze po cichu, w małym nakładzie i bez reklamy. Była nie na rękę władzy i wielu wpływowym grupom. Tylko prości ludzie przyjęli ją entuzjastycznie. Ostatnie wydanie, bardzo godne, zawdzięczamy świetnemu wydawnictwu ZYSK i SK-A. Książka liczy sobie 300 stron. Wydrukowana na dobrym papierze i w twardej oprawie. Dokumentów i zdjęć niewiele, ale czasy nie były temu sprzyjające. Mroczna okładka doskonale harmonizuje z treściami tamże zawartymi. Cena detaliczna (45 zł) nie wydaje się wygórowana,. To wydanie poszerzone jest o interesujące posłowie żony autora – Joanny Kąkolewskiej. Polecam ją wszystkim, a szczególnie młodym, którzy wydają się nie wiedzieć, jakie piekło na ziemi Niemcy nie tak dawno zafundowali światu. Pozycja uzyskała „Dziennikarski Laur” w 2008 roku.

Geneza powstania tejże pozycji w „pigułce” autora

Wybrałem nie Paragwaj czy Boliwię, nie tych, którzy uciekli, ukrywając się w dżunglach tamtejszych, nie tych, którzy jeszcze siedzą w więzieniach lub odbyli już niezbyt dotkliwe kary. Wybrałem zaś tych, którzy nie boją się niczego, którzy na zawsze uniknęli jakiejkolwiek kary. Ich wolność, pewność siebie, dobrobyt i szczęście uznałem za prawdziwe i wielkie WYZWANIE! Więc już na zawsze, do końca ich ziemskich dni sądzony im jest spokój całkowity? Postanowiłem, że coś im się jeszcze wydarzy. W trzydzieści lat od popełnienia przez nich czynów, w momencie, kiedy uzyskali ostateczną pewność, że tamto jest już tylko historią, że nawet Polacy o wszystkim zapomnieli, postanowiłem pojechać, żeby przypomnieć im pewne zdarzenia i nazwiska, zadać im pewne pytania, z których pierwsze będzie być może banalne, ale też sugestywne i brzmieć będzie: „CO U PANA SŁYCHAĆ”. (dotyczy I wydania – przyp. W.N.)

„Bohaterowie” tejże książki

Dziesięciu byłych wysokiej rangi nazistów. Jedenaście interesujących i świetnych reportaży o powojennej już moralności zbrodniarzy niemieckich, zwanych od jakiegoś czasu, nie wiedzieć czemu, tylko hitlerowcami. Oto tytuły rozdziałów, nazwiska ludobójców i krótkie notki o nich: I –„…Widział pan Oświęcim od tamtej strony”: Profesor Hans Fleischhaker - Nazistowski antropolog, który jeździł do Auschwitz badać ludzkie szczątki. II – „Jutro rano muszę rozstać się z tym światem…”: Hermann Stalding - Prokurator, którego wyroki śmierci wykonywano dokładnie co … trzy minuty! III, VI i VII razem: III - Wszyscy na miejsca, siadać: Baron Otto van Fricks; VI - „Mój honor to wierność”: Aleksander Dolezalek; VII - „Są ludzie, którzy myślą, że ciągle jest wojna”: Konrad Meyer: Realizatorzy Generalplan Ost, nowej, nazistowskiej wędrówki ludów. IV – „Zabić wszystkich, którzy mieli się kiedykolwiek narodzić”: Reinhard Hoenh - Promotor chemicznej sterylizacji Słowian. V – „Generał, który walczył z dziećmi”: Heinz Reinefarth - Dowódca odpowiedzialny za pacyfikację zrzucającej kajdany Warszawy i kat jej ludności. VIII – „Wizje Hoppnera”: Heinz Rolf Hoppner - Człowiek, który razem i wespół z Adolfem Eichmannem pozbawił życia… cztery i pół miliona ludzi!”. IX – „49 niezadanych pytań”: Wilhelm Koppe - Generał policji i SS, którego sam Himmler uważał za zbyt skrajnego i sadystycznego w działaniach. X – „Nie żałuję niczego”: Krzysztof Kąkolewski: Wniknięcie autora na zjazd neofaszystów. XI – „Sprawa numer dziesięć”: Hubertus Strughold - Twórca medycyny kosmicznej, na potrzeby której eksperymentował okrutnie na więźniach obozu koncentracyjnego w Dachau, poddając ich ciała nieziemskim warunkom bytowania.

Ci właśnie „ludzie” stanowili część największego w historii planu ludobójstwa. Wszystkich ich odwiedził Krzysztof Kąkolewski, zadając na wstępie proste pytanie tytułowe „Co u pana słychać?”.

Inni literaci o autorze i książce

Oto dwie krótkie opinie o autorze i książce: Barbara Stanisławczyk, autorka m. in. „Kąkolewski bez litości”: Krzysztof Kąkolewski – jeden z najważniejszych polskich przedstawicieli literatury faktu, znany z poruszania tematów bulwersujących i kontrowersyjnych, zaliczany jest do tzw. złotej trójki polskiego reportażu. Popularność zapewnił sobie Kąkolewski właśnie niniejszym zbiorem wywiadów ze zbrodniarzami reprezentującymi hitlerowskie Niemcy. Książka ta doczekała się sztuki teatralnej oraz ekranizacji w formie spektaklu telewizyjnego.

Tomasz Zbigniew Zapert – krytyk literacki: „To jeden z najgłośniejszych tomów „wywiadowczych” w dziejach polskiego piśmiennictwa, który w chwili publikacji w połowie lat 70. ubiegłego wieku kupowało się wyłącznie „spod lady”. Trzydzieści lat po zakończeniu II wojny światowej Krzysztof Kąkolewski odszukał kilkunastu Niemców w rozmaity sposób odpowiedzialnych za zbrodnie hitlerowskie, których nigdy nie dosięgła ręka sprawiedliwości. I postawił ich w krzyżowym ogniu „niewygodnych” i trudnych pytań”.

Opinia ma o aneksie w sprawie współpracy autora z UB

Przełom lat 40 i 50 poprzedniego stulecia, pomimo zakończenia II światowego Armagedonu był w Polsce bardzo trudny. Jedno zniewolenie zastępowało drugie, wcale nie lepsze od poprzedniego. Narzucony przez Sowietów system komunistyczny wykańczał ludzi za byle co i pod byle pretekstem. Łamał kości dosłownie i kręgosłupy moralnie. Dlatego ja bardzo ostrożnie podchodzę do wszelakich oskarżeń o współpracę ze służbami terroru wczesnego i późniejszego PRL. Tym bardziej, że z tymi ostatnimi miałem wątpliwą przyjemność obcować przez 50 miesięcy lat 80. minionego wieku. Łatwo bowiem kogoś skrzywdzić na całe życie, a także jego rodzinę. Staram się zawsze takich ludzi zrozumieć i im przebaczyć. Nawet jeśli donosili na mnie. Potępiam, kiedy dowody są tak oczywiste jak w przypadku legendarnego Lecha Wałęsy, jednakowoż bez wątpliwości TW „Bolka”. Oszukał bowiem miliony ludzi i donosił na swych kolegów z pracy. Dlatego też nie silę się na ocenę Krzysztofa Kąkolewskiego, którego o pewne formy współpracy oskarżano. Bardzo to trudne i zagmatwane. Zachęcam zatem do dokładnego zapoznania się z rozdziałem Aneks do Wokół „Co u Pana słychać” zamieszczonym na końcu książki, autorstwa żony pisarza Joanny Krzysztofowej Kąkolewskiej.

I na koniec jeszcze kilka zdań komentarza. Niemcy znów są wielką potęgą. Póki co tylko gospodarczą i polityczną. Można powiedzieć, że znów nadają ton i kierunek działań w zjednoczonej Europie. Cóż, wypada mieć tylko nadzieję, że Bóg i mądrość narodów doświadczonych okropnościami obu wojen nie pozwolą aby w tym przypadku potwierdziło się powiedzenie „do trzech razy sztuka”. I oby już nigdy nie doszło do tak potwornego ludobójstwa.

(WALDEMAR NICMAN)

Legendarny przywódca ciechanowskiej „Solidarności”. Odznaczany przez Prezydenta RP i Prezesa Rady Ministrów – m.in. Krzyżem Wolności i Solidarności. Odznaczony Medalem „Za Zasługi dla Ciechanowa”. Od 30 lat współpracownik mediów lokalnych i regionalnych. Związany z PULSEM Ciechanowa od pierwszego numeru. Pasjami czyta książki – nawet po kilka tygodniowo.

Waldemar Nicman

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%