Zamknij

Henryk Szymański - ostatni burmistrz Ciechanowa

09:17, 12.08.2019 KAROL PODGÓRNY Aktualizacja: 17:13, 29.08.2019
Skomentuj Ze zbiorów Pana Macieja Szymańskiego. Ze zbiorów Pana Macieja Szymańskiego.

W drugim odcinku naszego cyklu poświęconego włodarzom Ciechanowa od Wyzwolenia w styczniu 1945 roku po czasy współczesne, przedstawimy postać Henryka Szymańskiego - któremu przypadło być ostatnim burmistrzem w kilkusetletniej historii grodu, a po zmianie nazewnictwa funkcji - pierwszym przewodniczącym Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Ciechanowie.

Genealogiczne spojrzenie na Henryka Szymańskiego

– Najstarszym ustalonym w postępowaniu genealogicznym przodkiem Henryka Szymańskiego był gospodarz Jan urodzony w 1792 roku, gospodarujący w Czarnocinie. Pojął za żonę Maryannę Jankowską i z tego małżeństwa w 1822 przyszedł na świat syn Wojciech, po czym rodzina zamieszkała w Rumoce. Ów Wojciech w 1843 ożenił się z Franciszką Wachowicz z Drogiszki, a ich syn Józef urodził się w 1844 w Woli Kanigowskiej. W 1864 Józef ożenił się z Weroniką Bramorską, z którą zamieszkał w Gumowie. Z tego małżeństwa w 1865 w Chotumiu narodził się syn Antoni, który w roku 1895 ożenił się z Franciszką Jakubowską z Bud Rumockich. Zaś ich syn - przyszły burmistrz Ciechanowa Henryk Antoni Szymański, urodził się w 1909 w Garwarzu Nowym i w 1933 ożenił z Czesławą Achcińską, rodzinnie związaną z ulicą Płońską w Ciechanowie – podaje Maciej Szymański, prawnuk Bohatera Artykułu, który  wiele czasu poświęcił na badania genealogiczne rodziny Szymańskich.

– Młody Henryk Szymański jako adept rzemiosła piekarskiego trzy lata praktykował u ciechanowskiego piekarza Aleksandra Dzbańskiego i w grudniu 1927 otrzymał cechowy dyplom czeladniczy, podpisany przez patrona oraz m.in. Antoniego Kozakiewicza. U mistrza Dzbańskiego pracował jeszcze do roku 1931. Następnie kierował piekarnią w Pokrzywnicy, należącą do majątku rodziny Wylazłowskich. Po wyrobieniu tytułu mistrza zawodu, otworzył własną piekarnię w Pułtusku i zamieszkał z rodziną przy ulicy Kotlarskiej 5. W domu podczas okupacji udostępniał lokal na tajne nauczanie oraz przechowywał mundury żołnierzy podziemia. Po zajęciu przez okupanta majątku piekarni ukrywał się, a potem pracował w Giserni w Pułtusku. Pod koniec okupacji z pomocą brata Franciszka wrócił do Ciechanowa i znalazł schronienie w zabudowaniach rodzin Kamińskich oraz Roszków przy ulicy Płońskiej. Całość strat wojennych Henryka Szymańskiego w Pułtusku wg powojennego zaświadczenia wyniosła 24.130 złotych w złocie – wspomina Pan Maciej.

– Po Wyzwoleniu dzięki wsparciu ciechanowskiej rodziny Szwanke, Henryk uruchomił byłą piekarnię Dzbańskich, mieszczącą się w nieistniejących już zabudowaniach przy Banku Spółdzielczym, gdzie dziś jest Muzeum. Dokonało się to także za sprawą córki piekarza Dzbańskiego, która Henrykowi udostępniła ten obiekt w centrum miasta – dzieli się ustaleniami prawnuk Maciej.

Ciekawostki, których nie sposób ominąć

W regionalistycznej dygresji warto zatrzymać się przy wspomnianej piekarni u wylotu Warszawskiej. Właściciel prowadził ją do roku 1948, do czasu wybrania na burmistrza. Wtedy zakład przejął jego współpracownik z czasów pułtuskich Kazimierz Siemiątkowski (ojciec naukowca i polityka dr. hab. Zbigniewa Siemiątkowskiego). Jako wspólnicy firmę z nim poprowadzili – Kazimierz Wysocki (ojciec ciechanowskiej nauczycielki Teresy Karczmarz), a potem Jan Więckiewicz (dziadek m.in. nauczycielki-anglistki Anny Więckiewicz-Iniarskiej, warszawskiej adwokatki Aleksandry Więckiewicz oraz właścicielki poradni psychologiczno-pedagogicznej – logopedy Katarzyny Michalskiej).

Działacz narodowy i spółdzielczy

Inną ciekawostką jest aktywność Henryka Szymańskiego na niwie narodowej, gdy działał w reaktywowanym w 1944 roku przedwojennym Polskim Związku Zachodnim i piastował funkcję prezesa Okręgu Powiatowego PZZ w Ciechanowie. Tu warto również się zatrzymać i przybliżyć zapomnianą organizację narodową. Jej misją był rozwój Ziem Zachodnich oraz starania na rzecz powszechnego uznania granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, ze Szczecinem po polskiej stronie. Wobec wyczekiwania niektórych kręgów na wybuch III wojny światowej oraz w obliczu odmowy hierarchów ustanowienia na Ziemiach Odzyskanych stałych narodowych polskich diecezji i powołania polskich biskupów-ordynariuszy (polska administracja kościelna miała być tam tymczasowa), działania PZZ wychodziły naprzeciw jak najbardziej palącym wyzwaniom narodowej racji stanu. Ciekawie dzisiaj może zabrzmieć, że PZZ postulował ponowne włączenie Zaolzia do Polski oraz promował suwerenność Serbołużyczan – Słowian zamieszkujących tereny NRD. W trakcie przygotowań do Układu Zgorzeleckiego w sprawie uznania przez Niemcy naszej granicy zachodniej oraz wobec zaniechania przyłączenia Zaolzia, Związek zrobił się niewygodny, wobec czego wcielono go do Ligi Morskiej, którą w 1953 roku zlikwidowano. Po reaktywacji PZZ w roku 1989, organizacja wprowadziła do Sejmu czterech posłów, startujących ze wspólnych list z Konfederacją Polski Niepodległej Leszka Moczulskiego i Romualda Szeremietiewa.

Po wojnie Henryk Szymański udzielał się także m.in. w spółdzielczości – działał w Powszechnej Spółdzielni Spożywców oraz Spółdzielni Ogrodniczej.

Miejski pejzaż na starcie burmistrzowania

Gdy w okresie niedługo powojennym Henryk Szymański obejmował funkcję burmistrza Ciechanowa, głównym wyzwaniem urbanistycznym było scalenie dwóch cywilizacyjnie odmiennych połówek miasta w funkcjonalnie jednolitą całość. Granicą między dwoma różnymi Ciechanowami była dolina Łydyni. Doskwierał niedostatek miejskich mostów oraz publicznej komunikacji pomiędzy starym Ciechanowem a Blokami i dworcem kolejowym. Wtedy też vis-a-vis Ratusza, rozciągało się targowisko ze straganami, często nawiedzane przez konne wozy z płodami rolnymi oraz świniami i kurami na sprzedaż. Zaś na Blokach brakowało na ulicach asfaltu i wiele jezdni było żwirowych. Z głównych obiektów urbanistycznych przyzwoicie wyglądał Plac Spółdzielczy, Sienkiewicza oraz kwartały nowej poniemieckiej zabudowy. Reszta w wymiarze cywilizacyjnym w większości sprawiała wrażenie mizerii i chaosu, łącznie z Warszawską, na której po deszczu były kałuże wody z błotem. Ogólnie w Ciechanowie w wielu miejscach trwał wiek XIX, w wyjątkowo dziadowskim wydaniu, jak chociażby skupiska ruder i chlewików. Nasze miasto było wówczas jedną z kilkuset w kraju zaniedbanych mieścin, nie generujących własnych środków na rozwój, które musiały być pozyskiwane z zewnątrz. To w warunkach powojennego ubóstwa materialnego i finansowego było trudne, często niemożliwe. A pieniędzy europejskich jeszcze wtedy nie rozdawano.

Gospodarz grodu

W 13-letnim okresie zarządzania rozwojem miejskim pod kierownictwem Henryka Szymańskiego, skupiono się na podnoszeniu stanu cywilizacyjnego grodu. Wg wspomnień starszych ciechanowian, posłużyło temu m.in.:

? formalne włączenie w granice miasta dzielnicy „Bloki”, co pozwoliło realizować tam inwestycje komunalne,

? odbudowa mostu w ciągu ulicy 17-Stycznia, wraz z jej modernizacją,

? przebudowa ulicy Warszawskiej, asfaltownie ulic na Blokach,

? przeniesienie targowicy sprzed Ratusza na ulicę Płońską,

? utworzenie „dzielnicy komunalnej” na Gostkowie, z wyznaczeniem nowego cmentarza, budową obiektu Wodociągów (z istotną rolą dyrektora firmy Zygmunta Blankiewicza) oraz innych obiektów gospodarki komunalnej,

? budowa Chłodni (z istotnym wsparciem ludowca Michała Gwiazdowicza),

? utworzenie parków nad Łydynią i w Rynku oraz bulwaru nad stawem wzdłuż Gostkowskiej, budowa pierwszej w mieście fontanny (przed dworcem PKP),

? budowa ośrodka zdrowia z łaźnią na Strażackiej, zakończenie lokalizacji nowego szpitala na Sienkiewicza (z likwidacją starego szpitalika na Płońskiej),

? stałe inwestowanie na miarę skromnych środków w rozwój stadionu miejskiego (swoiście zainaugurowanego z tłumnym udziałem mieszkańców miasta i okolic w 1960 roku podczas spotkania ze złotym medalistą olimpijskim Ireneuszem Palińskim) i utworzenie przystani wodnej z wypożyczalnią sprzętu,

? nasadzenia zieleni w przestrzeni publicznej, rozwój oświetlenia ulicznego,

? budowa m.in. bloków mieszkalnych za Halą Pułtuską, przy 17 Stycznia i Nadfosnej, budynku ZURiT-u oraz porządkowanie południowej pierzei Rynku wraz z lokalizacją Spółdzielczego Domu Handlowego, etc.

? wybudowanie gmachu Studium Nauczycielskiego i Domu Nauczyciela oraz rozwój bazy lokalowej dla szkół średnich.

(W przypadku stwierdzenia rozbieżności, prosimy Czytelników o korektę).

Niech ludzie chodzą własnymi ścieżkami

Anegdotycznie brzmi wspomnienie z czasu wyprowadzki targowicy z Rynku, gdy Henryk Szymański skorygował zaproponowany przez planistów wymyślny schemat alejek w nowo projektowanym tam parku. Patrząc z okna Ratusza na zasypany śniegiem plac (było to zimową porą) narysował na projekcie ścieżki, tak jak wydeptali je na śniegu mieszkańcy. I taki bieg alejek wykonano.

Po kadencjach w Ratuszu

Po zakończeniu w 1961 roku misji w służbie samorządu miejskiego, Henryk Szymański krótki czas pracował jako personalny w lokalnej Spółdzielni Ogrodniczej, a w 1962 roku objął stanowisko dyrektora Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Ciechanowie.

Odszedł do wieczności w roku 1969 w wieku sześćdziesięciu lat i spoczął na ciechanowskim Cmentarzu Komunalnym.

Nie odrywać człowieka od jego epoki

Można zadać pytanie, po co w tym artykule różne dygresje niby nie na temat. Otóż należycie przybliżając postacie z przeszłości, należy uwzględniać wymiar jedności czasu, miejsca i sytuacji, w których wtedy przyszło im żyć i pracować. Aby zrozumieć motywacje ludzi chcących działać pozytywistycznie, nie można ich odrywać od tego, co wówczas obiektywnie warunkowało życiowe wybory. Jeśli rozerwie się ową jedność, łatwo podążyć na ugory ludzkiego intelektu.

Specjalna dygresja regionalistyczna na zakończenie

Oprócz powojennej biedy, w epoce Henryka Szymańskiego nie pomagał zarządzać rozwojem lokalnym także typ mentalnościowy niektórych tutejszych „elit”, doskonale widoczny w relacjach „Głosu Ciechanowa” Nr 12/47 (1956): – Obserwując przebieg długich i gorących zebrań Frontu Narodowego w Ciechanowie, ze smutkiem trzeba stwierdzić, że walka toczy się nie o polską drogę do socjalizmu, lecz głównie o stołki, na których się zasiada, lub które chciałoby się zająć. Zdecydowanie ujemną stroną zebrania były hałasy powstałe – co tu dużą mówić – na tle rozgrywek osobistych pomiędzy niektórymi ludźmi z miasta. Atakowano ostro ob. Szymańskiego, przewodniczącego PMRN… Przemówił i sam ob. Szymański: Miał jak najlepsze chęci, łatwiej krytykować jak robić… Najogniściej występował przeciw ob. Szymańskiemu ob. Bartczak, ale i jemu się dostało. Niesympatyczną rolę odegrali ci uczestnicy zebrania, którzy nie zabierając głosu w dyskusji przez pohukiwania i „cwiszenrufy”, starali się wywołać taki czy owaki nastrój. W ten sposób powstawał chaos (ze str. 2, 6 i 7).

Notabene „ogniści” bywali także politycznie aktywni mieszkańcy terenów wiejskich powiatu. W „Głosie Ciechanowa” Nr 11/46 (1956) czytamy: – ...w Sońsku Jan Ostaszewski, członek PZPR, pobił Karola Pawlaka, funkcjonariusza MO, oraz: – ...w Pałukach wywołali chuligańską awanturę: Kazimierz Wiśniewski, strażnik PKP, członek PZPR, oraz Tadeusz Żmijewski, obaj z Wróblewka (str. 3). Źródło: zasoby Ciechanowskiej Biblioteki Cyfrowej.

Ciekawe co za sześćdziesiąt kilka lat pomyślą przyszłe pokolenia, czytając relacje o ludziach aktywnych politycznie na ciechanowszczyźnie w naszej epoce. Co pomyślą np. o dzisiejszych walkach o stołki, „cwiszenrufach”, itp...

Podziękowanie

Redakcja dziękuje Paniom – Alicji Szymańskiej, Annie Więckiewicz-Iniarskiej i Małgorzacie Michalskiej, oraz Panom – Maciejowi Szymańskiemu, Bolesławowi Prusowi, Zbigniewowi Siemiątkowskiemu, Waldemarowi Nicmanowi, Andrzejowi Piotrowskiemu i Mieczysławowi Moledzie, a także rozmówcom tu nie wymienionym, za udostępnienie materiałów lub podzielenie się informacjami przydatnymi dla powstania artykułu.

Fot. Ze zbiorów Pana Macieja Szymańskiego.

(KAROL PODGÓRNY)

Urodzony w okresie powojennym. Od dzieciństwa kształtowany w aurze kultury amerykańskiej dzięki Telewizji Polskiej, która ciągle nadawała westerny, kryminały, horrory i filmy gangsterskie made in USA oraz rysowanki Disneya. Osobiście oglądał transmisje na żywo z lądowań Amerykanów na Księżycu. Lubi amerykańską i francuską demokrację liberalną oraz muzykę country.

Karol Podgórny

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%