Zamknij

O równe prawa dla wszystkich upiorów

00:37, 23.02.2022 IWO „GAGUŚ” GAWLICA Aktualizacja: 01:41, 24.05.2022
Skomentuj rys. RAFAŁ KADO rys. RAFAŁ KADO

Odkąd nasza Redakcja postrzegana jest w społeczeństwie jako instytucja zaufania publicznego, na co zasłużyliśmy rzetelnością i życzliwością dla wszystkich bez wyjątku, nie ma dnia żeby nie odwiedzali nas mieszkańcy dzielący się problemami i spostrzeżeniami.

Właśnie teraz w lutym 2031 roku odwiedziła nas radna z Kownat Żędowych w gminie Ciechanów, notabene także na mocy długoletniej tradycji gminnej przewodnicząca rady gminy, która wyraziła słowa wdzięczności dla władz powiatu za inicjatywność na rzecz kobiet.

– Naprawdę jesteśmy wdzięczne zarządowi powiatu za animowanie działań na rzecz kobiet w powiecie. My kobiety w Kownatach Żędowych zauważamy to szczególnie, gdyż z naszej wsi wyszło wiele działaczek partyjnych i innych, zasłużonych dla miasta, powiatu i subregionu ciechanowskiego. W kobietach jest potencjał, kobiety to potęga – wyraziła radna gminy wiejskiej Ciechanów z Kownat Żędowych, która zgodnie z tradycją jest przewodniczącą rady gminy.

– Odkąd nasza sołtysowa jest radną i przewodniczącą rady, od razu jest inaczej. Teraz jest naprawdę, nie tak jak przedtem, a jak było to było. Teraz jest całkowicie, dokładnie, naprawdę. Ziemia ciechanowska to powiat kobiet udanych – dorzuciła towarzysząca radnej miła mieszkanka Kownat Żędowych.

A teraz inna kwestia. Wpłynął do nas list od mieszkańców parafii św. Tekli, którzy wyrazili oburzenie z powodu naszego apelu z poprzedniego miesiąca, by spirytyści ze skrzyżowania Warszawskiej i Sierakowskiego nie budzili cmentarnego upiora z cmentarza na Płońskiej.

– Absolutnie nie godzimy się na nierówne traktowanie naszego upiora wobec upiorów telewizyjnych. Dlaczego tych kilkanaście upiorów może na okrągło występować w telewizji i straszyć upiorną mową cały naród robiąc upiorne miny, a nie wolno budzić upiora w naszej parafii, który jest upiorem wychowanym w tradycji ziemiańskiej i kulturalnie straszy tylko te kobiety, które same chcą żeby je postraszył. Żądamy równych praw dla naszego upiora, który jest wyrazicielem dobrych obyczajów szlachty mazowieckiej. Nie może być tak, że upiory w Warszawie zieją przez telewizory, a nasz upiór parafialny ma leżeć nieczynny w trumnie uśpiony w 1971 roku za pomocą gromnic, dzwonków i kadzidła. Dość dyskryminacji upiora naszego. Żądamy jego obudzenia przez spirytystów z Warszawskiej róg Sierakowskiego. Jeśli nasz apel nie podziała, zwrócimy się do dyrekcji Muzeum, oni wiedzą jak budzić upiory – czytamy w piśmie od mieszkańców parafii.

A teraz o prelekcji w Bibliotece na Warszawskiej. Jej tytuł brzmiał: „Prawda o wysadzeniu kolubryny pod Częstochówką”. Wystąpił doktor historii z Warszawy, który zaprzeczył bajce, że lufę kolubrynie rzekomo rozerwał Andrzej Kmicic, który nie istniał, bo to zmyślona postać z romansu awanturniczego.

– Naprawdę działo zniszczył oddział specjalny z korpusu hetmana Stefana Czarnieckiego, dowodzony przez Jędrusza Kmiecika z Nowego Targu, który w ludowych baśniach jest utożsamiany z fikcyjnym Andrzejem Kmicicem z Litwy – rozpoczął prelegent i mówił dalej: – Gdy sztab hetmana dowiedział się, że wojska heretyckie zamówiły kolubrynę do strzelania w mury Jasnej Góry, zlecił Kmiecikowi sformowanie grupy dywersyjnej i opracowanie planu działania. Postanowiono zastosować proch ośmiokrotnie silniejszy od typowego prochu armatniego. Zakupiono komponenty i zrobioną beczkę prochu typu chińskiego, stosowanego w fajerwerkach cesarskich. Wybuchał mocno i głośno, ale był drogi z powodu udziału pierwiastków ziem rzadkich, dodatkowo należało go doprawić żeby wyglądał i pachniał jak proch zwykły.

Postanowiono podmienić jedną z beczek normalnego prochu wiezionego do kolubryny, na beczkę prochu wzmocnionego, żeby od niego kolubryna pękła. Dlatego trzech komandosów Kmiecika zgłosiło się we Wrocławiu do żydowskiego kupca końskiego Adolfa Schicklgrubera, który wtedy handlował także prochem armatnim. To u niego heretycy zamówili proch do kolubryny i z jego magazynów miał wyjechać do Częstochówki konwój siedmiu wozów z beczkami. Ludzi Kmiecika Schicklgruber od razu zatrudnił do ekipy konwoju, bo miał mało stałych pracowników, a oni nie chcieli dużej zapłaty. Gdy nie daleko Częstochówki wozy zatrzymały się na nocleg, w czasie snu pracowników Schicklgrubera komandosi Kmiecika z pomocą zaczajonych w lesie kolegów podmienili jedną z beczek wiezionego prochu ma beczkę prochu silniejszego. Po dowiezieniu do kolubryny późnym wieczorem, ustawili ją najbliżej armaty i odjechali. Z rana puszkarze właśnie z niej załadowali kolubrynę w ilości typowej dla prochu zwykłego. Gdy odpalili, ośmiokrotnie silniejszy wybuch rozerwał komorę prochową, a krople metalu wywołały wybuch zgromadzonych obok materiałów wybuchowych, od którego powstała dziura w ziemi. W Częstochówce zawaliło się dużo domów, a w klasztorze powypadały szklane gomółki – referował Autor wykładu. – A co mówi legenda? Że jakiś Kmicic po ciemku podskoczył, chwycił się jedną ręką lufy i wsadził w nią kiszkę z prochem, mówiąc jak w teatrze: „Naści piesku kełbachy, naści kełbachy, kełbachy...”. Tralalala, akurat. Musiałby podskoczyć cztery metry do góry w miejscu ogrodzonym podwójnym płotem, gdzie zawsze wartę trzymało osiemnastu heretyckich wartowników. Bajda i tyle. Natomiast prawdą jest, że w tamtej epoce posługiwano się przedstawionym w bajce wzorcem językowym, że jak ktoś komuś coś dawał, mówił dowcipnie np. „naści mościa panno zyzuli, naści zyzuli, zyzuli”. Albo „naści acan talarków, naści talarków, talarków”. Warto wracać dzisiaj do tamtej tradycji językowej, gdy nasi przodkowie żyli w dwumorzu od morza do morza, a my teraz jesteśmy w trójmorzu od morza do morza i morza. Jednoczmy się z nimi w ich mowie. Więc gdy będziemy pani kasjerce na poczcie, w urzędzie miasta albo spółce komunalnej podawali pieniążki, mówmy: „Naści kotecku kapuchy, naści kapuchy, kapuchy”, a pani kasjerka odpowie: „Ajuści cłecyno, ajuści”, albo: „Ajuści babino, ajuści”. Zespalajmy się werbalnie z naszymi pradziadami, gdy oni dumnie na husarskich skrzydłach pod niebem przy graniu trąb anielskich szybowali ku światłości wiekuistej – zakończył historyk z Warszawy.

Publiczność – wśród której była żona dyrektora Biblioteki oraz prezesi PUK-u i TBS-u z małżonkami, a także rzeczniczka prasowa starostwa z przewodniczącym rady nadzorczej wodociągów – wykład nagrodziła burzą patriotycznych oklasków na stojąco.

(IWO „GAGUŚ” GAWLICA)

Pochodzi z okresu powojennego. Pamięta wiele premier „Kabaretu Starszych Panów” i pierwszych wydań „Kabaretu Olgi Lipińskiej”. Podziwia dzisiejsze kabarety publiczne na ciechanowszczyźnie z licznym udziałem postaci kabaretowych z miasta i powiatu naszego. Poprawny politycznie – zwolennik The Beatles, YouToube, Wikipedii oraz Portalu PULSU CIECHANOWA.

Iwo Gawlica

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%