Zamknij

"Szabas w Bibliotece" i przyszłość w czarnych barwach

10:00, 18.10.2020 IWO GAGUŚ GAWLICA Aktualizacja: 19:04, 18.10.2020
Skomentuj Rafał Kado Rafał Kado

Pomimo straszliwych perspektyw i nadciągającego upadku wraz z nastaniem ery Sodomy i Gomory, teraz w październiku 2027 roku kwitnie życie kulturalno-naukowe w regionie. Trwają występy artystyczne, poetki deklamują, malarze malują, wędkarze wędkują, a poczty sztandarowe asystują. W ostatni zaś piątek wieczorem przeprowadzono kolejną sesję szabasową, tym razem nie w Muzeum (właśnie aranżują tam nową wystawę poświęconą Diabłu ze Stryjewka), lecz w Bibliotece, stąd obecna nazwa eventu „Szabas w Bibliotece”.

Szabasową konferencję otworzyła Pani Dyrektor, która podkreśliła wagę szabasu dla tradycji polskiej, podnosząc ważne aspekty w kontekście szerokiego spektrum historyczno-aktualistycznego. Zebrani słowa Pani Dyrektor nagrodzili brawami. Następnie przewodniczący sesji przedstawił temat sympozjum, który brzmiał „Tradycja czerpania rozkoszy z destrukcji jako wyraz paradoksalnej satysfakcji z upadku w obliczu nadchodzących klęsk i tragedii”. Publiczność słowa przewodniczącego nagrodziła oklaskami.

W pierwszym wykładzie profesor w Warszawy m.in. stwierdził: – Nie jest dobrze, ale proszę się nie martwić, gdyż paradoksalnie to co nadciąga tylko nadciąga formalnie, bo w rzeczywistości jest u nas od zawsze, tylko do tej pory to było tabu. (…) Cóż to znaczy, że będziemy żyć w epoce Sodomy i Gomory? A czy do tej pory i dzisiaj żyjemy w innej epoce? Ależ nie! Grzech i zgorszenie są u nas w domu ciągle. (…) Wbrew nauczaniu cały czas żony masturbują mężom, a mężowie żonom. Konkubiny masturbują konkubentom, konkubenci konkubinom. Mężczyźni masturbują mężczyznom, kobiety kobietom. Za nic liczni mają słowa arcykapłanów. Starym kobietom po pięćdziesiątce nie oddają czci należnej staruszkom. Wódkę piją w dni zwyczajne i święte, zakąszając kiełbasą niekoszerną ze świni nieczystej. Złorzeczą jedni drugim i kopią dołki albo świnie podkładają – mówił prelegent.

– Sodoma i Gomora jest w nas. Wcale się wtedy nie skończyła, gdy podczas tektonicznego wstrząsu powstała tam szczelina w ziemi, przez którą zaczął się sączyć metan. Gdy wiało metan rozwiewało, lecz jak przez trzy dni i noce wiatr ustał w powietrzu zebrało się tyle gazu, że gdy jedna niewiasta krzesała ogień pod kotliną, to tak wy…ło, że huk i błysk trwają w pamięci ludzkiej do dzisiaj. I wszyscy mają mylne wrażenie, że od tamtej pory nie ma już Sodomy i Gomory. (…) Nawet to lepiej, że oficjalnie nastąpi era sodomiczno-gomoryczna, bo przynajmniej nie będziemy żyć dalej w zakłamaniu, że jej nie ma – przedstawiał mówca, a na sali słuszność słów profesora potwierdzano kiwaniem głowami.

– Ale gdy nastąpi upadek może zdarzyć się naprawdę tragedia. Może przyjść do nas komunizm. A komunizm jest wyklęty i przeklęci są wszyscy co z komunistami mieli coś wspólnego. Na przykład wystarczy porozmawiać z komunistą przez telefon, aby automatycznie wpaść pod klątwę ciążącą na komunizmie. Ludzie co trafią pod klątwę pójdą do Piekła na wieczność – z przerażeniem pobożne Audytorium Biblioteczne słuchało wykładowcy.

– Ale żyć jakoś trzeba, więc gdy komunizm by dotarł do Ciechanowa należy sobie z komunistami ułożyć relacje. Ale niech nie robią tego od razu radni, dyrektorzy, prezesi i wszelcy działacze. Na początek niech z czerwonymi sztandarami ulicami pobiegną artystki z Domu Kultury, a bibliotekarki z całego miasta na placu przy Krzywej Hali urządzą capstrzyk, wznosząc okrzyki: „- Niech żyją!”, „- Uraaaa!” oraz „- Jesteśmy z Wami Towarzyszu Sekretarzu!”. To najbezpieczniej dla wizerunku miasta, bo gdyby komunizm wpadł do Ciechanowa tylko na chwilę i zaraz odleciał, wtedy można by ogłosić, że artystki i bibliotekarki urządziły kulturalny happening i performance aluzyjnie ostrzegając ludność przed komuną. A gdyby z czerwonymi flagami polecieli na miasto radni albo politycy, i jakby się okazało, że to przedwczesne, zaraz źli ludzie zaczęliby podrywać opinię władzy, głosząc, że oni na mszach fałszywie klęczeli na obu kolanach, buzie robili jak plastry miodu, dłonie na amen trzymali i oczami do nieba przewalali. A jak tylko poczuli komunizm, fiku-miku polecieli do czerwonych, mało majtek nie gubili. A o ludziach kultury nikt tak nie powie, bo im wolno więcej i zawsze byli pieszczochami każdego ustroju. Nawet za Nerona poetom i muzykom było dobrze, tylko kto coś wymamrotał lub zabrzdąkał, najmniej dwie sestercje mu dawali – instruował autor wykładu.

– Żeby się też na ciężkie czasy zabezpieczyć, tutejsze elity powinny jak najczęściej jeździć do Pustelni Stryjewko i świecić tam pod Figurką świeczki, a nad stawkiem palić Diabłu ogarki. Bo najlepiej płaszcz nosić na obu ramionach. Niech wszyscy pamiętają, że Jagiełło miał wojsko multi-culti i mnóstwo wojów, a jakże chrześcijańskich, nosiło pogańskie amulety od szamanów i wznosiło modły do bożków pogańskich albo nawet do samego Diabła. Przecież byli też w armii heretycy i Muzułmanie. A popierani przez papiestwo Krzyżacy nie satanizowali i mieli ogromne krzyże na płaszczach. I kto kogo pod Grunwaldem porąbał na miazgę? Naprawdę warto zabezpieczyć się paleniem w Pustelni Stryjewko i świeczek i ogarków – m.in. zalecał prelegent.

Potem w kolejnych wykładach mówiono jeszcze o wielu innych nadchodzących nieszczęściach, ale brak tu miejsca by zarysować je choćby hasłowo. Spotkanie zakończyła Pani Dyrektor, która zaznaczyła wagę poruszanej problematyki, akcentując precyzję w wyrażaniu meritum omawianych treści.

A poza tym również wszystko O.K. Ciągle przychodzą do redakcji mieszkańcy, którzy chwalą panią starostę i wicestarostę, prezydenta i panią wiceprezydent, panią wójt gminy Regimin oraz wójta, panią wicewójt i sekretarza gminy Ojrzeń, a także burmistrza Sochocina, panią dyrektor Domu Kultury i panią dyrektor Biblioteki Powiatowej.

Przechodnie także wyrażają satysfakcję z sytuacji na ciechanowszczyźnie. – U nas naprawdę jest wielka ilość ofert kulturalnych dla mieszkańców – powiedziała Pani Bożenna, przypadkowo spotkana przez naszego redaktora na Warszawskiej, gdy śpieszyła na kolejne ciekawe spotkanie w Bibliotece.

Wśród najważniejszych wydarzeń powiatowych należy również podać, że są na krubińskiej giełdzie ogórki kiszone z parafii sońskiej, super do kielicha i na kaca. A po wyjedzeniu ogórów można do zalewy powrzucać cebule w ćwiartkach i po trzech dniach cymes i maca z miodem!

To już wszystko w naszym szczerym i odważnym czytadełku październikowym. Do następnego razu. Szalom!

Fot. Rafał Kado

(IWO GAGUŚ GAWLICA)

Pochodzi z okresu powojennego. Pamięta wiele premier „Kabaretu Starszych Panów” i pierwszych wydań „Kabaretu Olgi Lipińskiej”. Podziwia dzisiejsze kabarety publiczne na ciechanowszczyźnie z licznym udziałem postaci kabaretowych z miasta i powiatu naszego. Poprawny politycznie – zwolennik The Beatles, YouToube, Wikipedii oraz Portalu PULSU CIECHANOWA.

Iwo Gawlica

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%