Koniec świata się zbliża, a wydarzenia gonią wydarzenia jak gdyby nic. Właśnie teraz w sierpniu 2025 roku w pobliżu Dziudzianowa, które leży na historycznym Burakowiu, otwarto nowy most na rzece Pulpolmonica w Zulmnierzycu w gminie Reguloloment. Mieszkańcy są dumni i się cieszą, jednak radość zakłóca wspomnienie długiego czasu, kiedy w gminie nic się nie działo i dużo można było zrobić, a nie zrobiono.
– Tyle czasu u nas czerwone pająki przędły czerwone pajęczyny i omotywały gminę i mieszkańców. Pajęczyną zaplatały ludziom usta, by prawda nie mogła zostać wypowiedziana. Cwane były czerwone pająki, gdy im trzeba było jak kameleony barwiły się na czarno, różowo, niebiesko, a częściej na zielono. Gdy ktoś chciał coś zrobić, zaraz niewidzialna czerwona ręka zza kotary pociągała za sznurki i nie robiono. Ale teraz jest normalnie i gmina się rozwija. Odkąd czerwone pająki pogonili, to one wlazły pod szafę i tam się czają, ale jak wyjdą to znowu będzie brynza. Coraz więcej ludzi mówi, że komuna wróci – z obawą w głosie powiedział „Czasowi Dziudzianowa” pan Leszek ze wsi Maślakowo.
– Teraz będziemy mieli w gminie solidny most, wytrzyma wszystkie obciążenia. Czołgi nie będą musiały jeździć przez mosty 3 Stycznia albo 17 Maja w Dziudzianowie, tylko będą jeździły po naszym moście w Zulmnierzycu – komentuje pan Waldek z niedalekiej wsi Owczynek w parafii Owczyn.
W dniu otwarcia mostu, rzeką Pulpolmonicą od strony Dyłynini przypłynął orszak rowerów wodnych, przystrojonych w wieńce z kwiatów polnych. Na pierwszym pojeździe przybyli pani starosta i prezydent z Dziudzianowa. Na drugim przewodniczący rad powiatu i miasta. Trzecim, czwartym i piątym przypłynęły artystki Domu Kultury ze skrzypotrąbami. Na trzech ostatnich rowerach popłynęły bibliotekarki miejskie i powiatowe, które rozdawały najnowszą książkę demaskującą agenturę bezpieki w czasach PRL-u.
Uroczystość otwarcia mostu zakończył tradycyjny piknik bezalkoholowy.
Teraz z dalekiego Burakowa wracamy na Mazowsze. Podczas kolejnego spotkania z cyklu „Szabas w Muzeum” przeprowadzono konferencję na temat tradycyjnej roli kobiety w rodzinach tradycyjnych. Poruszano wiele wątków, trudno je wszystkie ogarnąć umysłem. Dlatego wybiórczo podamy trzy z nich, najbardziej reprezentatywne dla zagadnienia. Tematem pierwszej wypowiedzi naukowej, była kwestia czy podczas odwiedzin gości żona może siadać z nimi i mężem do stołu. Czy ma usługiwać wszystkim, a jak nie usługuje to ma stać w kącie i czekać na wezwanie męża do następnego usłużenia. Cały czas milcząc, nie wtrącając się do rozmowy męża z gośćmi. Ogólnie Publiczność zgodziła się by podczas odwiedzin gości żona stała w kącie i się grzecznie uśmiechała.
Innym tematem była kwestia posłuszeństwa żony wobec męża. Otóż ustalono, że w tradycyjnej rodzinie żona ma być posłuszna mężowi i ma wykonywać wszystkie jego polecenia natychmiast bez gderania.
Kolejnym wątkiem, który warto wspomnieć, było tradycyjne prawo karania przez męża żony, która jest nieposłuszna i krnąbrna. Spośród typowych kar w tradycyjnych rodzinach wspomniano ograniczenie żonie jedzenia do jednej kromki chleba na dzień, z popiciem tylko czystą wodą. Także zakazanie żonie kontaktów z koleżankami na tydzień, bez możliwości rozmów telefonicznych. Uznano również, że w szczególnych przypadkach mąż ma prawo wygnać żonę z domu na określony czas, po którym ma ona wrócić i przeprosić męża. Niestety z powodu prawa narzuconego Europie przez lewicowo-liberalny mejnstrim, mąż własnej baby już nie może tradycyjnie walić kijem albo gumową rurką. A także bez okrycia wystawiać na deszcz, żeby baba zmądrzała.
Na zakończenie przedstawiciel dyrekcji Muzeum tradycyjnie pokroił duży półmisek cebuli oraz czosnku i poczęstował Publiczność. Mocne zapachy czosnku i cebuli rozeszły się po budynku, chroniąc pracowników Muzeum przed żywymi trupami i wampirami do następnej pełni księżyca.
A oto kolejny przykład prężności środowiska kultury. Po lipcowym wernisażu wystawy aktów męskich (pisaliśmy o tym w poprzednim numerze PULSU), rozległy się głosy, że to jednopłciowy gender i LGBT. Dlatego aktywne fotograficzki z miasta i gminy Ciechanów w kooperacji ze środowiskiem kultury w Sońsku, postanowiły urządzić nową wystawę i pokazać na niej akty z dwupłciowej sesji zdjęciowej z udziałem jednocześnie nagich pań i panów. Tym razem jej miejscem nie będzie zielone Uroczysko Stryjewko w parafii łysakowskiej, lecz urokliwa wieś Bieńki-Śmietanki w parafii sońskiej.
– Teraz już nikt nie powie, że wystawa jest podejrzana i niezdrowa. Przeciwnie będzie dwupłciowa czyli bardzo zdrowa. Do udziału na planie zdjęciowym już zgłosiła się duża ilość pań i panów z gmin Sońsk, Ojrzeń i Ciechanów. Razem nago przy lasie w Bieńkach-Śmietankach będą prezentować piękno żeńskich i męskich ciał, w różnych pozach i konfiguracjach dwupłciowych, czyli zdrowych poza podejrzeniem o gender i LGBT. W ten sposób postanowiłyśmy włączyć się we front walki z tęczową ideologią – z satysfakcją mówi jedna z fotograficzek.
Jak się dowiedzieliśmy grupa kreatywnych kobiet zaprosiła też wójta gminy, by w towarzystwie gołych pań pozował do foto-tryptyku pt. „Król jest nagi. W całej krasie bez osłonek”.
Plenerowa sesja w Bieńkach-Śmietankach będzie miała charakter pół-otwarty. Uświetni ją udział pocztów sztandarowych, delegacji samorządów lokalnych oraz regionalistów i bibliotekarek. Przybędą też prezesi spółek komunalnych wraz z małżonkami i przewodniczący rady nadzorczej wodociągów. Udział swoich przedstawicieli w roli obserwatorów, zapowiedziały też kluby seniora z gmin i miasta oraz kółko poetek wyzwolonych.
Wobec tak licznego grona Publiczności, na wszelki wypadek uzgodniono dyżur pielęgniarek-wykładowczyń szkolnictwa zawodowego, wraz z aparatem EKG, strzykawkami i środkami na ciśnienie tętnicze.
O terminie wernisażu wystawy anty-tęczowych aktów dwupłciowych powiadomimy niezwłocznie.
I to tyle w naszym sierpniowym czytadełku. Ahoj!
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz