Zamknij

Krok w stronę nieba - Nauczycielskim okiem

20:35, 03.12.2022 Jowita Rutkowska Aktualizacja: 14:45, 06.12.2022
Skomentuj Jowita Rutkowska Jowita Rutkowska

Początek listopada to czas zadumy i refleksji nad przemijaniem. Obchodzimy Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny. Od jakiegoś czasu podejmowane są próby, aby w Polsce była Ameryka. Właściwie to dzieje się chyba od zawsze, ale kilkanaście lat temu uznano, że jak się nie da gospodarczo i rozwojowo, to chociaż kulturowo. Tak powstało „polskie Halloween”. Nie będę w ogóle nawet próbować czegokolwiek tu tłumaczyć, bo sama w ostatnich dniach przekonałam się, że są rzesze ludzi, którym tego wytłumaczyć się po prostu nie da. Często okazuje się, że nie ma nawet możliwości udziału w merytorycznej dyskusji, kiedy druga strona merytoryczną po prostu nie jest. Otwarty umysł zapewne poświęci nieco czasu i sam zacznie poszukiwać. Wtedy szybko zorientuje się, że nazywanie przeciwników Halloween „ciemnotą” jest paradoksalne i nielogiczne.

Argumenty religijne typu: „idź za jasnością, a nie ciemnością”, „wierzymy w życie wieczne, a nie kulturę śmierci”, czy „opierajmy się pogaństwu”, dla wielu znaczą tyle, co nic. Mnie jednak niepokoi psychologiczna i pedagogiczna strona Halloween. Są dzieci, które miewają koszmary i lęki nocne. Nie wydaje mi się rozsądnym podsycanie ich wyobraźni. Zdarza się, że rodzice pytają mnie, jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci. Mamy w życiu różne sytuacje. Czasem w rodzinie śmierć się zdarzyła, czasem dopiero ma nadejść. Jest to zawsze sprawa poważna, której nawet w zabawie nie powinno się banalizować i wyśmiewać. Należy ją oswajać w pozytywny sposób. Nie wiem, jak inni, ale ja jednak wolę myśleć, że mój prapradziadek jest w niebie, a nie czai się na mnie 31 października w szafie w przedpokoju. Zmarłym należy się spokój i szacunek. Kropka. Warto uczyć tego dzieci. Jest jeszcze kwestia makabryczności niektórych dekoracji, strojów itp. Pewnie przesadzam, ale czy nie prowadzi to przypadkiem do swego rodzaju znieczulicy? Nie wiem, czy traktowanie cierpienia, krwi, zwłok i samego umierania w kategorii zabawy to jest najlepszy pomysł na kształtowanie młodych sumień i umysłów. Są tysiące innych powodów do śmiechu.

Nie mam wcale żalu o to, że w tym roku przyszło mi mówić najmłodszym uczniom o świętości i radości nieba, kiedy nad moją głową w klasie zwisały pająki, duchy i nietoperze. Wprost przeciwnie – z perspektywy czasu wiem, że było mi to potrzebne. Na początku mnie to przybiło – nie powiem, że nie. Zdradzając o sobie nieco więcej, muszę wspomnieć, że od jakiegoś czasu uczę też religii. Robię to z pasji, a nie przymusu. Dzieci często i dość licznie angażują się w proponowane przeze mnie aktywności. Mówienie w mrocznej klasie o świętości spowodowało, że w mojej głowie zrodził się pomysł. Przebieranie się za świętych nie jest niczym odkrywczym. Wiadomo. Jednak dla mnie w tym roku ważne było to, że bardzo dużo dzieci chciało to zrobić. Właściwie, gdyby nie ograniczony czas wystąpienia naszych „świętych” i ograniczona przestrzeń (kościół parafialny), jestem pewna, że byłoby ich znacznie więcej. Z ogromną radością obserwowałam jak dzieci, ba – całe rodziny, angażowały się w ten pomysł. W sumie poznaliśmy, wraz z wypełnioną po brzegi świątynią, 25 wspaniałych historii ludzi, którzy zamiast nas straszyć orędują za nami w niebie. Bez przymusu, narzucania czegokolwiek, z własnej woli i z radością.

 

(Jowita Rutkowska)

Z zawodu i powołania nauczyciel. Obserwatorka życia społecznego. Pasjonuje się podróżami, tymi bliskimi i dalekim. Jej drugą pasją jest muzyka. W wolnych chwilach gra na gitarze i śpiewa. Prowadzi scholę dziecięcą w parafii pod wezwaniem św. Maksymiliana Kolbe w Gąsocinie.

Jowita Rutkowska

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%